Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/123

Ta strona została przepisana.

czy, panie Anzelmie; tyś powinien wytoczyć skargę[1], i przeprowadzić na swój koszt wszelkie kroki prawne, aby się pomścić za jego zuchwalstwo.
Anzelm. Nie jest moim zamiarem zaślubiać kogokolwiek przemocą, ani zabiegać o serce, które nie jest wolne; ale, co do pańskiej sprawy, gotów jestem ją popierać jak własną.
Harpagon. Oto pan komisarz, bardzo dzielny człowiek, przyrzekł mi wypełnić swoje zadanie z całą sumiennością. (Do komisarza, wskazując Walerego). Opisz go pan, opisz jak należy i przedstaw zbrodnię w najjaskrawszem świetle.
Walery. Nie pojmuję jakiej zbrodni może się ktoś dopatrzeć w miłości którą żywię dla pańskiej córki. Skoro się okaże kim jestem, kara, która, wedle pańskiego mniemania, czeka mnie za te tajemne zaręczyny…
Harpagon. Drwię sobie z waszych baśni; roi się dziś na świecie od tych dobrze urodzonych opryszków, szalbierzy, ciągnących korzyść z tego że ich nikt nie zna, i ubierających się bezczelnie w byle znakomite nazwisko.
Walery. Wiedz pan, że nazbyt dumny jestem, aby się stroić w coś, do czegobym nie miał prawa. Cały Neapol może zaświadczyć o mem urodzeniu.
Anzelm. Ho, ho! uważaj tylko.co mówisz. Ryzykujesz więcej niż myślisz; mówisz wobec człowieka, który cały Neapol zna na wylot, i który z łatwością może się poznać na twoich powiastkach.
Walery wkładając z dumą kapelusz. Nie jestem człowiekiem któryby się mógł czegoś obawiać; a jeśli Neapol jest panu tak znanym, wiesz pewno, kto był don Tomasz d’Alburci.

Anzelm. Pewnie, że wiem; mało kto znał go tak jak ja.

  1. Tyś powinien wytoczyć skargę. Harpagon, nawet w największem podnieceniu, nie przeoczy sposobności przerzucenia jakichś kosztów na kogoś drugiego.