Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/41

Ta strona została przepisana.

niepodobieństwem jest dla mnie kosztować tej słodyczy i złożyć ukochanej w całej pełni świadectwo mej miłości.
Eliza. Och, doskonale odczuwam, jak to musi być przykro.
Kleant. Ach, siostro, bardziej niż sobie można wyobrazić. Bo, powiedz, czy może być coś bardziej nieludzkiego, niż te drobiazgowe braki, które cierpimy w tym domu, i ta straszna surowość w jakiej jęczymy bez przerwy? I nacóż się nam przyda że będziemy mieli kiedyś majątek, skoro posiądziemy go wówczas gdy miną najpiękniejsze lata![1] Toż dziś, aby się utrzymać, muszę wręcz zadłużać się na wszystkie strony; jestem, jak i ty zresztą, zniewolony uciekać się do łaski kupców, aby poprostu ubrać się przyzwoicie. Słowem, chciałem z tobą mówić, abyś mi dopomogła wybadać ojca jak się zapatruje na moje uczucie; gdybym napotkał na przeszkody, zdecydowany jestem, wraz z ukochaną, szukać szczęścia gdzieindziej… Na wszystkie strony staram się w tym celu zebrać potrzebną sumę. Jeśli ty, siostro, znajdujesz się w podobnem położeniu, i jeśli ojciec będzie się sprzeciwiał naszym pragnieniom, opuścimy go oboje i wyzwolimy się z przemocy, w jakiej nieznośne skąpstwo więzi nas od tak dawna.
Eliza. To prawda, z każdym dniem daje on nam więcej powodów do opłakiwania przedwczesnej śmierci matki…

Kleant. Słyszę jego głos; oddalmy się nieco dla do kończenia zwierzeń, następnie zaś połączymy siły, aby przewalczyć ojcowską tyranję.

  1. W tym wykrzykniku streszcza się wrzód toczący życie rodzinne, stosunek dzieci do rodziców w tem społeczeństwie, opartem wyłącznie niemal na posiadaniu.