Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/55

Ta strona została przepisana.

Walery. Ma pan słuszność; to rozstrzyga o wszystkiem; rozumie się. Są ludzie, którzyby mogli sądzić, że, w podobnej sprawie, należałoby się liczyć i ze skłonnością córki; że tak znaczna nierówność wieku, chęci i usposobień narazić może na dotkliwe niebezpieczeństwa....
Harpagon. Bez posagu!
Walery. Tak, na to niema odpowiedzi; wiadomo. Któż, u djaska, mógłby się sprzeciwiać! Istnieją wprawdzie ojcowie, którzyby woleli raczej liczyć się z chęciami córki, niż z takim wydatkiem; którzyby nie chcieli poświęcić jej szczęścia dla swojej korzyści, i którzy, ponad wszystko inne, stawiają w małżeństwie słodką wzajemną sympatję, ową rękojmię czci, spokoju i szczęścia; słowem…[1]
Harpagon. Bez posagu!
Walery. To prawda; to zamyka usta. Bez posagu! Jak się tu oprzeć takiemu argumentowi?
Harpagon, na stronie, spoglądając w stronę ogrodu. Oho! zdaje mi się, że to pies szczeka. Czy tam komu nie przyszła chętka dobierać się do moich pieniędzy. (Do Walerego). Nie rusz się[2]; wracam za chwilę.

SCENA ÓSMA
ELIZA, WALERY

Eliza. Czy ty żarty stroisz, Walery, aby mówić w ten sposób?

Walery. To aby go nie rozdrażniać, i łatwiej dać sobie z nim rady. Sprzeciwiać się wprost, to pewny sposób aby wszystko popsuć; są ludzie, których można opanować jedynie pozorną ustępliwością; usposobienia

  1. Wobec ówczesnych pojęć, lekcja, jaką Molier daje rodzicom ustami Walerego, była bardzo ostra i śmiała.
  2. Nie rusz się… Z obawy aby go nie podpatrzył.