Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/65

Ta strona została przepisana.

Harpagon. Ale czy myślisz, Simonie, że niema żadnego ryzyka? znasz jego nazwisko, stosunki, rodzinę?
Simon. Nie. Dokładnych wiadomości nie mógłbym udzielić; wszedłem z nim w styczność jedynie przypadkiem; ale on sam dostarczy panu wyjaśnień. Służący upewniał mnie, że będziesz pan zupełnie zadowolony. Wszystko co mógłbym powiedzieć, to iż pochodzi z rodziny bardzo bogatej, matka już nie żyje, gotów zaś jest zobowiązać się, jeżeli pan zechce, iż ojciec umrze[1] przed upływem ośmiu miesięcy.
Harpagon. Hm, toby już coś było. Miłość chrześcijańska[2], Simonie, nakazuje wygodzie bliźnim, skoro to w naszej mocy.
Simon. Rozumie się.

Strzałka, pocichu do Kleanta, poznając Simona. Co

  1. Ojciec umrze… Słowa te świadczą, iż Kleant gotów byłby się nie zatrzymać na tem, aby tylko życzyć ojcu śmierci. Dziś, wydaje się nam ten rys zanadto potwornym; ale nie zapominajmy, iż sztuka ta pisana była w epoce, kiedy procesy o trucicielstwo wstrząsały Francją (niedługo potem proces słynnej La Voisin), i kiedy wychodziło na ja w mnóstwo spraw, w których żony zamawiały sobie śmierć mężów, spadkobiercy krewnych, etc. Może zresztą ten rys znaczy jedynie u Kleanta niecierpliwość otrzymania pieniędzy, pod wpływem której gotów jest zobowiązać się do wszystkiego; jasnem bowiem jest, iż zobowiązanie takie nie mogło mieć żadnej wartości. Przedewszystkiem, służy ono do scharakteryzowania Harpągona, który, sam ojciec rodziny, w odpowiedzi na tę potworność, powiada jedynie z zadowoleniem: Hm, toby już coś było. Równocześnie Molier umie z wielką sztuką złagodzić ponurość tego rysu: Harpagon, mówiący toby już coś było, nie wiedząc iż mówi o sobie samym, wywołuje, mimo wszystko, wrażenie komiczne.
  2. Zestawienie tego: hm, toby coś już było, i tuż potem owej »miłości chrześcijańskiej« ma swoją wymowę.