Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/71

Ta strona została przepisana.

niłabym samego sułtana tureckiego[1] z Rzeczpospolitą Wenecką. Tutaj nie miałam aż takich trudności. Ponieważ jestem z temi kobieciętami w stosunkach[2], rozgadałam się jak należy o panu, i zwierzyłam matce zamiary, jakie pan powziął względem Marjanny, znając ją z ulicy i widując w oknie.
Harpagon. Cóż odpowiedziała?
Frozyna. Przyjęła z radością; gdym zaś powiedziała, że pan pragnie, aby Marjanna wzięła dziś udział w uroczystości małżeńskiego kontraktu pańskiej córki, zgodziła się bez trudności i oddała mi ją w tym celu pod opiekę.
Harpagon. Bo widzisz, Frozyno, muszę dziś wydać wieczerzę dla pana Anzelma, i bardzobym pragnął, aby i ona była na tej uczcie.
Frozyna. Ma pan słuszność. Marjanna wybiera się po obiedzie w odwiedziny do pańskiej córki, potem chciałaby zajrzeć na chwilę na jarmark i wrócić tu na wieczerzę.
Harpagon. Dobrze; mogą pojechać moim powozem; pożyczę im[3].
Frozyna. Doskonale.

Harpagon. Ale, Frozyno, czyś mówiła też z matką w sprawie posagu? Czyś wytłumaczyła jej, że powinnaby o tem pomyśleć, trochę się ścisnąć, krwi sobie upuścić[4] trochę przy takiej okazji? Bo, ostatecznie, nikt się nie żeni z panną, aby bodaj czegoś nie miała.

  1. Sułtana tureckiego… Koncept ten zapożyczony z Rabelego (III, 41).
  2. Po tym idealnym obrazie jaki stworzyliśmy sobie z Marjanny i jej matki, dziw i nas nieco opieka takiej Frozyny. Co prawda, znamy ten ideał jedynie z ust młodego a zakochanego Kleanta; zresztą, jak wspomniałem, ta część intrygi ma więcej konwencjonalny niż obyczajowy lub psychologiczny podkład.
  3. Pożyczę im… Rys nałogowy u Harpagona.
  4. Charakterystyczne stopniowanie drapieżności Harpagona: pomyśleć o tem, ścisnąć się, krwi sobie upuścić.