że Tacyt działalności i uczuć nie dosyć zbadał, aby być nieuprzedzonym. Należałoby, według Napoleona, ludzi i narody tak brać i pojmować, jakimi wśród danych okoliczności i warunków być mogli. Cesarze rzymscy nie byli tak złymi, jak ich Tacyt przedstawia. W ustach Napoleona objaw ten bardzo naturalny; ujmując się za ofiarami Tacyta, bronił on siebie i swojej sprawy. Mniej naturalnem za to, że po za Renem, w Niemczech, zapanował zwyczaj natrząsania się i naigrawania z wszelkiej opozycji, choćby ona z najszlachetniejszych płynęła pobudek. Pomijając mniejsze nazwiska, jak Stahra i Freytaga, przypominam, w jaki sposób Mommsen, posuwający kult Cezara do idolatrji, obchodzi się z jego przeciwnikami; przypominam, że uczeń Mommsena Hermann Szyller naśmiewa się z marzycieli i utopistów, których szereg poczyna się od Katona Utyceńskiego, a kończy z Traseą Paetusem. Duch pruski uznał za stosowne, aby te wszystkie postacie, które nie umiały się pogodzić z nowym stanem rzeczy, ochrzcić mianem Don Kiszotów. Szyller posunął się w swym zapale tak daleko, że nawet delatorów cesarstwa rzymskiego tłómaczy i usprawiedliwia[1]. Wobec tego Tacyt musiał być oczywiście ogłoszonym za historjografa politycznej Don Kiszoterji.
Inne źródło zarzutów jest daleko ważniejszem. W pojmowaniu cesarstwa rzymskiego nastąpił w nowszych czasach przełom stanowczy. Od czasu, kiedy Mommsen napisy i dokumenty publiczne wciągnął w zakres badania, przekonano się, że ta epoka cesarska, tak ciemno przez historyków starożytnych przedstawiana, ma swe strony świetlane, że po za Rzymem, w bliższych i odległych prowincjach, rosła kultura i
- ↑ «Geschichte Nero’s», str. 375.