w osobie cesarza, który wspólnie z senatem miał rządzić Rzymem i państwem. Nie była to monarchja w ścisłem tego słowa znaczeniu, ale djarchja, w której głównemi organami rządu był cesarz i senat. Jeżeli do tego czasu senat w Rzymie rządził przeważnie, to teraz wobec niego staje najpierwszy z obywateli, który przez to, że ma władzę trybuńską, staje się właściwym reprezentantem i organem zwierzchności ludu, przez to, że ma władzę prokonsularną, najwyższym jest wodzem nad wszystkiemi wojskami imperjum. Wojsko i lud, oto dwa węgły, na których spoczywa nowa budowa pryncypatu. Potęga senatu, a więc rodów i arystokracji, nie jest usuniętą, ale uszczuploną przez podział z nowym władcą, który działalność senatu kontroluje, śledzi i swym wpływem przeważnym czyni od siebie zależnym[1].
Był więc cień jakiś dawnej republiki, w którym August roztoczył swój namiot imperatorski, cień, który miał służyć do tego, aby wschodzące słońce Cezarów dawnych republikanów nie kłuło zbytecznie w oczy. Ale jak każdy cień, miał on te złe strony, że stwarzał sytuację niejasną, że słabo rozgraniczał kompetencje między cesarzem a senatem, że zostawiał wiele dobrej woli czy mądrości ludzi, podczas gdy instytucje powinny stanowczo i jasno ludzi wiązać i nimi kierować. Cała ta koncepcja Augusta wyrachowaną jest przez niego i obrachowaną na jego osobę. Augustus nie dosyć brał pod rozwagę, że inni ludzie i inne charaktery po nim przyjdą, które nie zdołają trudności w niej leżących pokonać, albo zechcą jej nieokreśloność na swoją korzyść wyzyskać. A przytem zachowanie republikańskich form i pozorów musiało, choćby duch
- ↑ Por. Asbach: «Röm. Kaiserthum», – w Raumer’a «Histor. Taschenbuch» z r. 1888.