przypominali sobie niekiedy zobowiązania wobec przeszłości i nazwiska. Dziwnym rzeczywiście jest objawem, że ci ludzie, którzy żyć nie umieli po rzymsku, umierali, gdy ich przypadkiem dosięgła okrutna ręka władcy z pewną powagą, nawet majestatem, godnym ich przodków. W pokalaną swą togę drapują się oni in articulo mortis, jak chyba senatorowie przy napadzie Gallów lepiej nie umieli. Tacyt też nie omieszkał opowieścią tych zgonów rozjaśniać ponurego wątku swoich Annalów.
Zostawała mniejsza i lepsza część arystokracji, stojąca na straży dawnej cnoty i dawnego honoru. Przez jej usta wśród ogólnego płaszczenia się przemawiał niekiedy głos podnioślejszy, ich milczenie wśród wylewów służalczych górowało niekiedy nad głosami spodlonych i dobitniej wrażało się w uszy Cezarów. Ale wśród tego odłamu arystokracji zagnieździła się skłonność do opozycji, niby szlachetnej ale bezpłodnej[1], do abstencji. Żeby swego sztandaru me pokalać w brudzie i i w życiu, buduje się dlań ołtarz we własnem domostwie, i wśród czterech murów składa mu się ofiary nie troszcząc się o to, co po za murami się dzieje! Jestto kult połowiczny, bo bez wyznawstwa i męczeństwa. Doprowadzić on musi do pewnego wyjałowienia energji, do rozmiłowania się w kwietyzmie i we własnej osobie. Mówił już Liwiusz o arystokratach za republiki, którzy ustąpili na wieś i własne interesy mieli na pieczy, zapominając o publicznym: Cesserunt in agros suarumque rerum erant amissa publica, ostrzegał przed słodyczą prywatnej wygody, która odejmuje zmysł i współczucie dla klęsk publicznych. A Tacyt, opowiadając o niebezpieczeństwach bierności, twierdzi, że to, co z początku wymuszonem było, w końcu staje się potrzebą i słodyczą życia, ostrzega przed miodem inercji, invisa primo desidia postremo amatur. Nie przeczymy,
- ↑ Por. o tem Boissier: «L’opposition sous les Césars», str. 100.