nie zdradzili swych tajnych względem niego uczuć i antypatyj. Tyberjusz mimo tego postanawia w najściślejszem tego słowa znaczeniu wespół z senatem rządzić. Tam on odsyła wszelkie ważniejsze sprawy i pozwala nad niemi obradować, ale obecność jego, choć milczy, trzyma myśli i języki na uwięzi. Czuje on całą duszność i nieszczerość tej atmosfery, odpycha od siebie akty służalcze ludzi, którzy się płaszczą przed jego obliczem, jakby nie chcieli mu zajrzeć oko w oko. Tacyt opowiada, że ilekroć wychodził z sali posiedzeń, wykrzykiwał na ludzi do niewoli stworzonych[1]. Ale czy on tej demoralizacji nie był winien? Jego postać zagadkowa i lodowata, siedząca wśród senatorów, mroziła z pewnością myśli podnioślejsze; wiedziano, że każde słowo śmielsze padnie w tę duszę, pozornie się w niej utopi, a powoli rozżarzyć zdoła płomienie nienawiści. Cieplejsza otwartość byłaby tu niejedno zmieniła i wyłagodziła, ale to nie leżało w usposobieniu i naturze Tyberjusza[2].
Wszystkie nawpół przysłonięte, dwuznacznie wypowiedziane, lub tylko pomyślane i domyślane złości, które ta arystokracja przeciw niemu żywiła, napełniały go coraz większą i rosnącą goryczą. A zemsta i kara nie obrały sobie prostej drogi do celu. Zamiast z otwartą wystąpić przeciw wrogom przyłbicą, wymyślił tu cesarz inny środek, rzucił między społeczeństwo broń i sztylety, któremi wzajemnie szarpać i kaleczyć się miano, w obronie cesarza, a pozornie nie z jego rozkazu. Starożytność rzymska, jak wogóle klasyczna, nie znała instytucji państwowej prokuratorji, która występki i plany przeciw bezpieczeństwu publicznemu i
- ↑ «Ann.», 3, 65.
- ↑ Mommsen, «Staatsrecht», II, 2, str. 1040 mówi «Das unheimliche Misstrauen, das die august. Organisation durchdringt und das in seinem Nachfolger und dem Vollender des Systems seinen höchsten, ebenso grossartigen wie entsetzlichen Ausdruck gefunden hat, ist nie von Principat gewichen».