państwu wymierzane, odkrywa i śledzi. Co dziś cięży na urzędzie, było atrybucją każdego wolnego obywatela, który ze skargą tego rodzaju publicznie mógł wystąpić. Społeczeństwo więc niejako nad samem sobą czuwać tu miało i siebie samego bronić. Jeżeli za rzeczypospolitej rzymskiej zwycięzkie stronnictwo używało często tej broni, aby niepokoić i niszczyć swych przeciwników, to za cesarstwa została z tej instytucji ukutą broń w obronie osoby i interesów cesarza. Delatorzy podjęli roli szpiegowania każdego głosu, ubliżającego nowym władcom, aby podejrzanych lub ujętych przeprowadzać przed trybunał i sędziów. Osobistości, do tego zadania przydatne, znajdowały się wśród niższych warstw, ale i wśród samej arystokracji, której upadli członkowie ratowali swą nędzę materjalną posługami siepaczy i szpiegów. Bo służba ta obiecywała korzyści z majątków, zagrabionych po dotkniętych ofiarach i skarbiła łaski i fawory cesarskie. Jestto okropnością, gdy rządy podniecają złości ludzkie i wyzyskiwają dla własnych korzyści, powiada gdzieś Ranke. A właśnie klasa delatorów na tem się opierała i temu zawdzięczała istnienie i powodzenie.
Obraza majestatu stała się ich główną strawą i przedmiotem najbaczniejszej uwagi. Pojęcie tej obrazy istniało już za rzeczypospolitej; ktokolwiek wzbudził podejrzenie, że popełnił coś występnego lub zamierza popełnić przeciw wielkości i godności ludu rzymskiego, mógł być na podstawie tego prawa pociągniętym do odpowiedzialności. Teraz reprezentantem ludu jest cesarz, i prawo to ma się stać puklerzem i osłoną jego osoby[1]. August jednak skromny z tego zrobił użytek; to też cała działalność delatorów i wybujanie procesów o majestat piętnuje dopiero panowanie Tyberjusza. Jemu, który swojej osoby nie lubił zbytecznie naprzód
- ↑ Por. Schiller: «Geschichte der röm. Kaiserzeit», I, str. 29.