Dotknęliśmy tu jednej z najciemniejszych stron jego panowania, która, z biegiem czasu, coraz dłuższe rzucała cienie. Bo to rozpasanie delatorów i wynikające ztąd spustoszenia, nie w pierwszych jego rządów pojawiły się czasach, lecz wtedy dopiero, gdy umysł jego, zasępiony tragedjami otoczenia, coraz bardziej ciemniał, aż nabrał przekonania, że «mieszkanie jego jest wpośrodku zdrady», jak się wyraża Jeremjasz.
Zapowiadał kiedyś Tyberjusz w senacie, że z biegiem czasu i życia zmienić się może, a wszyscy historycy i sama historja głośno temu przyświadcza, że obawy te nie były płonne, że dzieje jego z roku na rok stopniowo się mroczyły. Zarodki do tego nosiła w sobie natura, której główne rysy przedstawiliśmy powyżej; stosunki polityczne, oparte na niejasności i fałszach, przyczyniły się do coraz większego spaczenia tej duszy, a wreszcie przyszła najokropniejsza tragedja wśród najbliższego otoczenia.
Pierwsze lata panowania upływają względnie dosyć normalnie. Cesarz pozostaje ciągle w Rzymie, dogląda osobiście wszystkiego, reguluje bardzo sumiennie położenie i losy prowincji, wykonywa to, co był postawił za program swych rządów, służbę publiczną, gorliwie. Ale demon jego wnętrza i demon dziejów nawiązywał zaraz od początku pewne konflikty i rozżarzał pewne nienawiści, które, z biegiem czasu i jego, i jego rządy wykoleiły.
Historja dworu i rodziny cesarskiej za Tyberjusza przedstawia nam obraz prawdziwie okropny, który chyba równać się może z historjami angielskich dynastyj, skreślonemi ręką genjalnego Szekspira potężnemi barwami. Tragedja ta tembardziej wstrząsająca,