Strona:PL Morawski Cesarz Tyberjusz.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
50

w towarzystwie dzieci, z popiołami męża na ręku, i ze spuszczonemi oczyma przechodzi wśród tłumów, które ją otaczają. Ma w sobie coś Elektry i jakąś grozę szekspirowskich duchów; myślą zatopiona w tych popiołach, które mają natchnąć obrońców i mścicieli.
Pogrzeb w Rzymie zamienił się w wielką manifestację dla Germanikusa pamięci i rodziny. Tyberjusz na pogrzebie tym nie był. Tacyt dodaje uwagę[1], że może dla tego, aby nie zdradzić swej ukrytej radości z tego, co zaszło. Ale tu historyk stanowczo rozmija się z prawdą i konsekwencją. Dla aktora i symulatora, za jakiego go Tacyt uważa, nie byłoby z pewnością trudnem zadaniem przybrać pozory udanej żałoby. Powody Tyberjusza były inne. Raziły go te głośne objawy i lamentacje, bo na ich dnie, prócz rzeczywistej żałoby, przeczuwał ostrze przeciw sobie wymierzone; wiedział, że szerzono podejrzenie morderstwa i zwalano winę na niego. Wolał więc nie zmieszać się w chwili takiego podniecenia uczuć z tłumem i przetrawić tę nową gorycz w zamknięciu. Wtedy to na uśmierzenie niejako zbyt gwałtownych objawów żałoby, przypomniał senatowi, że książęta są śmiertelni, republika nie­śmiertelną.

A ta śmiertelność książąt miała go niebawem dotknąć i zranić głęboko. Po zgonie Germanikusa naturalnym i prawowitym następcą tronu stał się syn Tyberjusza z pierwszego jego małżeństwa z Wipsanją, Drusus. Ku niemu, też stanowczo zwróciły się myśli i nadzieje cesarza. Życiem dość nieporządnem nie uprawniał on wprawdzie do wielkich nadziei, ale wysłużył się już był państwu dowództwem wojskowem, a wreszcie był synem cesarza i dlatego bliższym jego sercu, niż zmarły Germanikus. Ale w szeregu władców, którzy zaczynają epokę cesarstwa, nie było ani jednemu

  1. «Ann», III, 3.