Strona:PL Morawski Cesarz Tyberjusz.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.
64

stował się przed otoczeniem, zasiadał do uczty, aby ukryć zbliżający się koniec. Niektórzy historycy opowiadają, że wśród nagłych zemdleń i niespodziewanych powrotów do życia, uduszono go wreszcie, na rozkaz nowego prefekta pretorjanów, poduszkami[1]. W ostatnich snach i chwilach straszyć go musiała dzika i szalona twarz Kaliguli, w którego ręce, po tylu przewrotach i zmianach, berło cesarskie złożyć mu przyszło.


∗             ∗

Lud rzymski domagał się, aby ciało Tyberjusza po śmierci na schody Gemońskie wyrzucono. Nie przyszło jednak do tego ostatecznego pohańbienia. Ale historja i pamięć pokoleń umieściła jego nazwisko na swoich Gemonjach, którym go dopiero nowsze próby i prace wydrzeć usiłowały. Czy się te usiłowania powiodły, staraliśmy się sprawdzić. Są w tem panowaniu rysy dodatnie; administracja państwa przybrała normalniejsze tory, co mieszkańcom, mianowicie prowincji, wyszło na korzyść; korzyści też przynosił ten stały, małemi tylko wojnami przerywany pokój, który za rządów tego człowieka, pełnego wewnętrznych niepokojów, rozpostarł swe życiodajne skrzydła nad wielkiem imperjum. Były więc materjalne ulepszenia, które Tyberjuszowi zaskarbiły łaskawość pewną sądu u nowożytnych. Ale podlenie się ludzi, milczenie literatury głośno wołają, że dobrze się za tych rządów nie działo. Nad Rzymem wisiała ciężka zmora strachu, później okrucieństwa, łamiąca cnoty i charaktery, tłumiąca wszystko to, co w człowieku jest podnioślejszem, co go robi sprężyną moralną, a nie prostą śrubą w organizmie państwowej maszyny.

  1. Różne są wersje o szczegółach zgonu. Por. o tem Ranke: «Weltgeschichte», III, 301.