Strona:PL Morawski Cesarz Tyberjusz.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.
65

Ranke, który wogóle Tyberjusza sprawiedliwie sądzi, powiada, że nie był on wielkim człowiekiem, ale urodzonym monarchą. Nam te ostatnie słowa trafnemi się nie wydają. Choćbyśmy patrzeli na rzeczy z czysto państwowego stanowiska, to stwierdzić musimy, że Tyberjusz trudności, przekazanych mu przez Augusta, pokonać nie zdołał, że chciał a nie umiał rządzić z senatem, a mimo tego nie zdobył się na żaden akt stanowczy, usuwający wadliwość podstaw, na których stać ani mógł, ani potrafił. Co więcej, nie umiał rządzić nawet swem otoczeniem i kierować swymi ministrami.
Wielkim monarchą on nie był, bo nie był wielkim człowiekiem. Natura wyposażyła go hojnie, ale życie zmarnowało te dary. Nie złożyło ono przedewszystkiem na jego czole wiosennego pocałunku młodości, który jeden wystarcza, aby w zasępieniu lat dalszych rozpędzać chmury, rozświecać i rozpromieniać ciemności, Są kalectwa fizyczne i są kalectwa moralne, a obydwa sączą gorycz dla ludzi i pchają w tę samotność, nad którą już Pismo święte zawołało: «Biada». Kalectwo takie z młodości wyniósł Tyberjusz; potem wśród ciosów losu i życia potężniało ono coraz bardziej, zamknięte serce twardniało stopniowo, aż z goryczy wytworzyły się obłęd i okrucieństwo. Podziwu ta osobistość budzić niezdolna, ale nie możemy poskąpić współczucia dla tego, który kiedyś nazwanym został: tristissimus hominum, i majestatem swego smutku winy swe w części przysłania.
Pozostaje nam jedno. Kiedy na Zachodzie rozgrywał się straszny dramat cesarza Tyberjusza, spełniało się na Wschodzie donioślejsze dla ludzkości posłannictwo Tego, który został «umęczon pod Ponckim Piłatem» i przynosił utrapionej ludzkości ratunek i «dobrą wiadomość». Czy w zamroczonej duszy Tyberjusza postała choć na chwilę świadomość, że wielkie dzieło