Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/187

Ta strona została przepisana.

swych udziałów niewolniczych. I gdyby te klasy istotnie były niezdolne do instynktu, wytwarzającego namiętne zamiłowanie wolności i równości, to oto coby się według mnie było stało: pewna część klasy robotniczej byłaby do tego stopnia poprawiła swoje położenie, że byłaby doszła niemal do położenia średnio zamożnych ludzi; ale poniżej tej części zostałaby masa najnędzniejszych niewolników, których niewola stałaby się o wiele bardziej beznadziejną, niż była nią dawna niewola klasowa.
— Cóż stanęło temu na przeszkodzie? — spytałem.
— Właśnie — odparł; — ten wyżej wspomniany instynkt. Prawda, że klasa niewolników nie mogła pojąć szczęścia życia wolnego. Ale mimo to ludzie ci dorośli (i to dosyć szybko) do zrozumienia, że byli uciskani przez swych panów, i przypuszczali, widzisz pan z jaką słusznością, że mogą się obyć bez nich, jakkolwiek nie zupełnie wiedzieli jak; tak więc doszło do tego, że jakkolwiek nie mogli spodziewać się szczęśliwości lub spokoju człowieka wolnego, to pragnęli co najmniej wojny z tą niewyraźną nadzieją, że ona właśnie sprowadzić ma ten spokój.
— Czy nie mógłbyś mi pan powiedzieć dokładniej, co się faktycznie stało? — spytałem; na tym bowiem punkcie uważałem jego słowa za niejasne.
— Owszem — odparł — mogę. Ów mechanizm