Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/308

Ta strona została przepisana.

wać to natchnienie po zupełnej równości, którą obecnie uważamy za kit wszelkiej szczęśliwej społeczności ludzkiej?
Nie odpowiedziałem na to pytanie, jeno utonąłem w myślach. Dick miał poważną minę i rzekł:
— Dziwna rzecz, sąsiedzie! Słyszałem często, jak stary Hammond mówił, że jedynym celem wszystkich ludzi przed naszą epoką było unikanie pracy, albo co najmniej sądzono, że taki był cel; z tego przeto wynika, że praca, do której zniewalało życie codzienne, wydawała się więcej pracą niżeli ta, którą zdawali się wybierać sobie sami.
— Prawda — rzekł Morsom. — W każdym razie wkrótce zaczęli poznawać swój błąd i rozumieć, że tylko niewolnicy oraz ich właściciele mogli żyć jedynie dla puszczania w ruch maszyn.
Tutaj wtrąciła się Klara, rumieniąc się trochę podczas mówienia:
— Czyż błąd ich nie powstał z życia niewoli, które prowadzili? życia, które patrzyło nieustannie na wszystko, z wyjątkiem ludzkości samej, co było ożywione lub nieożywione — to znaczy na „przyrodę“ jak ją ludzie nazywali — jako na coś odrębnego od rodzaju ludzkiego. U ludzi myślących w ten sposób było rzeczą całkiem naturalną, iż usiłowali obrócić „przyrodę“ w niewolnicę, skoro sądzili, że „przyroda“ jest czemś po za nimi.
— Niewątpliwie — odparł Morsom — i nie