Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/97

Ta strona została przepisana.

wiele o tem wszystkiem, co zaszło w ciągu ostatnich dwudziestu lat. — Ale co to?
Zwrócił się znowu ku drzwiom. Z zewnątrz dochodził odgłos kroków; drzwi roztwarły się i weszła przez nie bardzo piękna młoda kobieta, która zatrzymała się na widok Dicka, zarumieniła się jak róża, ale mimo to wpatrywała się weń. Dick spojrzał na nią badawczo i wyciągnął ku niej na poły swą dłoń, a twarz jego zdradzała silne wzruszenie.
Staruszek nie pozostawił ich długo w tem niemiłem położeniu, lecz śmiejąc się dobrotliwie, rzekł:
— Mój Dicku i ty, Klaro, zdaje mi się, że my dwaj jesteśmy wam niepotrzebni, bo przypuszczam, że będziecie mieli sobie wiele do powiedzenia. Udajcie się lepiej na górę do pokoju Nelsona; wiem, że wyszedł; ponieważ tylko co pokrył ściany średniowiecznemi książkami, przeto będzie tam dosyć ładnie i dla was i dla waszej odrodzonej rozkoszy.
Kobieta wyciągnęła rękę do Dicka, a ująwszy go za dłoń wyprowadziła z pokoju, patrząc prosto przed siebie; widać było atoli, że rumieńce jej biorą źródło w radości, a nie w gniewie; miłość bowiem jest o wiele więcej świadoma siebie, niż silny gniew.
Gdy się drzwi za nimi zamknęły staruszek zwrócił się ku mnie nieustannie uśmiechając się i rzekł: