Strona:PL Morzkowska Wśród kąkolu.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Bolało to jéj męża, ona zaś tłumaczyła sobie trudności przy zawieraniu niektórych stosunków w sposób dla swéj próżności przyjemny. Ludzie zazdrościli jéj, oto dlaczego panie A. B. C. tak niechętnie i rzadko oddawały jéj wizyty, dlaczego nie bywały wcale panie D. E. F., których mężowie znali się z jéj mężem.
Teraz, kiedy dorosła córka po skończeniu edukacyi miała się pierwszy raz pokazać w świecie, Pifke czuł, iż ta okoliczność wymagała większéj oględności i pragnął dać poznać swą Amalią towarzystwu, któreby zdolne było ją ocenić.
Namyślając się nad tém, pił kawę w towarzystwie żony i córki. Ile razy spojrzał na białe i rumiane oblicze Amalii, na jéj turkusowe oczy — twarz mu się rozjaśniała. Ile razy znów wzrok jego padł na żonę, wpadał w niecierpliwość.
Kawa zastawiona była na wielkiéj werendzie wychodzącéj na ogród, który dzielił fabrykę od pałacyku. Jesiony, akacye, świerki, okalające dom, rzucały cień przyjemny. Przy stiukowych filarach, podpierających lekki dach, kołysały się gęste girlandy bluszczu i dzikiego wina, udzielając chłodu nawet wśród skwarów letnich; pomiędzy niemi umieszczone lampy, w kształcie kwiatów i owoców barw rozmaitych, oświetlały werendę wieczorem w sposób tajemniczy. Na mozajkowéj posadzce rysowały się różnokolorowe arabeski, a wśród nich wielkiemi literami wypisane Salve wyglądało na czczą formułkę, z powodu małéj liczby gości.
Turkot uliczny nie dochodził tutaj, a warczenie maszyn podobne było zdaleka do pszczół szumiących w ulu i radowało uszy właściciela, który w przerwach pomiędzy rozmową zwracał głowę w stronę olbrzymich czerwonych murów, wyglądających z za zieleni drzew. Wszakże ul ten wzniesiony był jego głową, jego przemysłem, jego kapitałem, on dla niego pracował.