Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/119

Ta strona została przepisana.

nas nayokropniey, tym wszystkich ludzi nabawił strachu, aby się nigdy nie odważyli przeciwko niemu woyny podnosić. Lecz żeby nie dostać się w iego moc, powinniśmy wszelkich środków używać. 19. Ja więc z moiey stróny do póki przymierze trwało, nie przestawałem względem nas ubolewać, Króla zaś i iego ludzi nazywałem szczęśliwemi, uważaiąc, jaki i iak wielki kray, iak obfite zapasy żywności mieli, ilu zaś było poddanych, ile bydła i złota i odzieży (kosztowney). 20. A zaś kiedym sobie pomyślił o stanie naszych żołnierzy, że brakowało nam na wszystkich tych dobrach, skorośmy ich nie mogli kupować, wiedziałem zaś że mało kto miał za co kupić, inszym zaś sposobem iak przez kupno nabywać żywności, krępowały nas przysięgi. To więc sobie czasem rozbieraiąc w myślach, lękałem się bardziey tego przymierza niż teraz woyny. 21. Wszelako gdy oni zgwałcili przymierze, zdaie mi się że koniec wzięły i ich zuchwalstwo i nasza obawa. Iuż bowiem te dobra iako woienny dank są przed temi na widoku, którzy z nas będą walecznieyszemi mężami. Szafarzami danku są Bogowie, którzy naturalnie z nami będą. 22. Ich oni bowiem krzywoprzysięztwem obrazili; my zaś choć wiele tych dóbr widząc wstrzymywaliśmy się od nich stale dla przysięgi na Bogow wykonaney, tak że możemy, iak mi się zdaie, z lepszą otuchą iść do walki niż tamci. 23. Nad to mamy ciała sposobnieysze od nich do znoszenia i zimna i ciepła i trudów; mamy oraz i umysły za pomocą Bogów lepsze; ich zaś żołnierze łatwiey niż my mogą być ranieni i zabici, ieźli nam Bogowie iak pierwey zwycięzlwa użyczą. 24. Ale podobno i inni tak myślą. Dla Bogow nie cze-