1. Zostawszy tu dnia tego nazajutrz raniutko wstawszy wyruszyli daley; musieli bowiem przechodzić przez wąwoz[1], gdzie obawiali się w przechodzie być od nieprzyjaciół napadniętemi. 2. Już byli przeszli gdy Mitrydates znowu się im pokazał mając z sobą tysiąc jezdnych i około czterech tysięcy łucznych strzelcow i procarzy; tylu bowiem uprosił był sobie od Tyssafernesa i dostał ich, obiecując, że jeśli tylu dostanie, podbije mu Greków, gardząc niemi, ponieważ choć przy pierwszey zaczepce niewiele ich miał, sam nic nie ucierpiał, a onym wiele szkody jak twierdził, narobił. 3. Gdy już Grecy byli przeszli i oddalili się od wąwozu około ośm stadjow przeszedł i Mitrydates tamtędy mając z sobą ową potęgę. Zakomenderowano zaś peltastow i hoplitów, którzy ich mieli attakować, a jezdnym kazano śmiało nacierać, gdyż dostateczne siły ich wspierać miały. 4. Gdy ich zaś Mitrydates dopędził, a proce i strzały już donosiły, dano Grekom znak trąbą i natychmiast uderzyli na nich razem żołnierze komenderowani i jezdni za niemi wskok poszli, ale ci im nie dostojeli, lecz pierzchnęli ku parowie. 5. W tych zagonach ubito Barbarom wielu pieszych, a z pomiędzy jezdnych w parowie około ośmnastu żywcem złapano. Trupy zaś były od Greków z własnego popędu po-
- ↑ Czyli parowę obacz przypisek 1. na karcie 12.