Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/138

Ta strona została przepisana.
wadziła, nieprzyjaciel im strasznie dokuczał, póki nie zajęli kilka wsiów. Stąd dnia czwartego wyruszywszy wnet dla napaści nieprzyjaciół udali się do drugiey wioski skąd po oddaleniu się nieprzyjaciół ku wieczorowi wyruszywszy tyle drogi uszli, iż nieprzyjaciele dopiero dnia czwartego ich dopędzili, których gdy zajęli pagórek wąwozami tylko dostępny Xenofon stamtąd wyrugował.

1. Zostawszy tu dnia tego nazajutrz raniutko wstawszy wyruszyli daley; musieli bowiem przechodzić przez wąwoz[1], gdzie obawiali się w przechodzie być od nieprzyjaciół napadniętemi. 2. Już byli przeszli gdy Mitrydates znowu się im pokazał mając z sobą tysiąc jezdnych i około czterech tysięcy łucznych strzelcow i procarzy; tylu bowiem uprosił był sobie od Tyssafernesa i dostał ich, obiecując, że jeśli tylu dostanie, podbije mu Greków, gardząc niemi, ponieważ choć przy pierwszey zaczepce niewiele ich miał, sam nic nie ucierpiał, a onym wiele szkody jak twierdził, narobił. 3. Gdy już Grecy byli przeszli i oddalili się od wąwozu około ośm stadjow przeszedł i Mitrydates tamtędy mając z sobą ową potęgę. Zakomenderowano zaś peltastow i hoplitów, którzy ich mieli attakować, a jezdnym kazano śmiało nacierać, gdyż dostateczne siły ich wspierać miały. 4. Gdy ich zaś Mitrydates dopędził, a proce i strzały już donosiły, dano Grekom znak trąbą i natychmiast uderzyli na nich razem żołnierze komenderowani i jezdni za niemi wskok poszli, ale ci im nie dostojeli, lecz pierzchnęli ku parowie. 5. W tych zagonach ubito Barbarom wielu pieszych, a z pomiędzy jezdnych w parowie około ośmnastu żywcem złapano. Trupy zaś były od Greków z własnego popędu po-

  1. Czyli parowę obacz przypisek 1. na karcie 12.