tak daleko od siebie, że ani nazajutrz, ani po pojutrzu nie było już widać nieprzyjaciół; lecz dnia czwartego Barbarzy w nocy uprzedziwszy ich zajęli wyższe mieysce gdzie Grecy mieli przechodzić, wierzchołek góry, którędy był przechod na równinę. 38. Uyrzawszy zaś Chejrizof, że wierzchołek był już osadzony, przywołał Xenofonta od tylney straży i kazał mu przybyć z Peltastami do przedniey straży. 39. Ale Xenofon nie przyprowadził Peltastów, bo uyrzał, że Tyssafemes pokazuie się z całym woyskiem; lecz sam na kóniu przybywszy pytał się: po co nas wołasz? ten mu zaś odpowiedział: Otóż możesz widzieć, że zajęto nam ów pagórek, przez który prowadzi droga i niemożemy tamtędy przeyść, jeżeli tych nie spędziemy. Ale czemuieś nie przyprowadził Peltastów? 40. Ten zaś odpowiedział, że niezdawało mu się być dobrze, tył obnażony zostawić, gdy się nieprzyjaciele pokazali. Lecz czas jest, rzekł, naradzić się jakby można tych ludzi z pagórka spędzić. 41. Tam uyrzał Xenofon wierzchołek góry nad woyskiem ich styrczący i z niego przystęp do pagórka, gdzie nieprzyjaciele byli i rzekł: naylepiey dla nas będzie, moy Chejrizofie, jak nayprędzey dążyć do tego wierzchołka; bo jeżeli ten zaymiemy, niepodobna im będzie, utrzymać się nad drogą. Lecz jeżeli chcesz, zostań się przy woysku; to ja tam poydę; a jeślibyś ty wolał na górę się dostać, to ja tu zostanę. 42. Lecz ja to na ciebie zdaię, rzekł Chejrizof, co z oboyga chcesz obierać. Xenofon odpowiedział, że będąc młodszym obiera taki marsz, lecz prosił, aby mu dano ludzi z czoła woyska, albowiem byłoby za daleko, przybierać ludzi z tyłu[1]. 43. Chej-
- ↑ Znany mnie iest dawny polski wyraz czał w zna-