Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/168

Ta strona została przepisana.

częta) natarli w takim razie żwawiey, i zaczęli z próc ciskać i z łuków strzelać. 31. Grecy zaś zanociwszy Pean hurmem i pędem rzucili się na nich; ale ci nie dotrzymali placu; byli bowiem jak górale dostatecznie uzbrojeni do napadów i spiesznego uciekania, ale nie dość sposobni do walki wręcz. 32. Wtym zabrzmiala trąba, a nieprzyjaciele jeszcze tym śpieszniey uciekali; Grecy zaś zwróciwszy się uciekali przez rzekę jak nayprędzey. 33. Niektórzy zaś z nieprzyjacioł postrzegłszy to przybiegli znowu nad rzekę i strzelając z łuków ranili kilku; ale widać było, że wielu z nich, choć już Grecy byli na tamtey strónie, jeszcze uciekało. 34. Owi zaś którzy na pomoc przyszli mężnie sobie poczynając i daley się niż potrzeba było posuwając poźniey już po przeyściu ludzi Xenofontowych znowu się przeprawili, więc i z tych niektórzy byli ranieni.

Rozdział IV.
Treść.
Stąd wkroczyli do Armenii i przeszedłszy przez zrzodła rzeki Tygrys przybyli do rzeki Teleboas w zachodniey Armenii. Tam z Terybazem Satrapą owey krainy stosownie do jego prośby, przymierze zawarli. Lecz pomimo to jednak ten człowiek zaraz z wielkim woyskiem na nich szedł i zdradę knował.

1. Przeprawiwszy się około południa umaszerowali w szyki sprawieni przez Armenią po równinie i gołych[1] pagórkach niemniey nad pięć Parasangow, albowiem nie było blisko rzeki wsiow z przyczyny wojen z Karduchami. 2. Wieś owa zaś do którey przyszli, była wielka i miała zamek dla Satrapy, a większa

  1. Albo: łysych górach.