część pomieszkań miała wieże; żywności też tam było podostatkiem. 3. Stąd zaś umaszerowali dwoma noclegami dziesięć Parasangów aż przeszli przez zrzodła rzeki Tygrys. Stąd zaś umaszerowali trzema noclegami piętnaście Parasangow aż do rzeki Teleboas. Tać wprawdzie nie była wielka, ale piękna i było tam wiele wiosek nad tą rzeką. 4. Ta kraina nazywała się Armenią zachodnią. Terybazos był Satrapą nad nią maiący wielką łaskę u Króla, a kiedy się on przy nim znaydował, tedy nikt inszy Króla na konia nie wsadzał. 5. Ten nadjechał z jezdnemi i posławszy przodkiem tłómacza, oświadczył, że życzy sobie rozmówić się z naczelnikami. I postanowili wodzowie wysłuchać go; a zbliżywszy się na odległość donośnego głosu[1] pytali się czego żąda. 6. Ten zaś odpowiedział, że życzy sobie przymierza, wedle którego ani on Grekom szkodzić nie miał; ani oni pomieszkali jego palić nie mieli, otrzymać zaś mogli tyle żywności, ile im potrzeba było. Przystali więc na to wodzowie i zawarli przymierze pod tym warunkiem.
7. Stąd umaszerowali trzema noclegami przez równinę piętnaście Parasangow; ale Terybazos szedł tuż za niemi, maiąc swoie woysko w odległości niemal dziesięciu stadyow i przybyli do wielu zamków i wsiów na okoł leżących, gdzie było podostatkiem różney żywności. 8. A gdy stanęli obozem, spadł w nocy wielki śnieg i postanowiono zrana hufce woyska i wodzów po wsiach rozkwaterować; albowiem nie widzieli żadnego nieprzyjaciela i zdawało im się tam być bezpiecznie z przyczyny wielkiego śniegu. 9. Tam mieli wszelkie zapasy żywności jakie
- ↑ Albo: tak że mowiącego dobrze słyszeć można było.