noclegami piętnaście Parasangów przez puste okolice aż do rzeki Eufratu i przebrnęli przez nią, gdy im woda po pas[1] tylko sięgała. A były, jak powiadano, tam niedaleko zrzodła tey rzeki. 3. Stąd uszli przez głębokie śniegi i po równinie trzema noclegami piętnaście Parasangów. Ale trzeci dzień pochodu był im okropny, bo mieli sobie przeciwny wiatr wiejący ze stróny połnocnowschodniey, który wszystko całkiem zwarzył i ludzi mroził. 4. W tym razie więc jeden z wieszczów radził wiatrowi przynieść ofiarę i przynieśli ofiarę; i oczywiście pokazało się, że pofolgowała ostrość wiatru. A była głębokość śniegu na sążeń; tak że wiele jucznych bydląt i niewolników i do trzydziestu żołnierzy życie utraciło. 5. A przepędzili noc przy palącym się ogniu, było bowiem wiele drew na stanowisku, lecz ci którzy poźniey nadchodzili, nie mieli drew. Owi więc którzy pierwey przyszli i ogień rozniecili byli, niedopuszczali do ognia tych którzy się opóźnili, jeśli im nie udzielili pszenicy albo inney jakiey żywności, którą mieli. 6. W takim razie więc udzielali sobie na wzaiem wszyscy z tego co mieli. Gdzie się zaś ogień palił, robiły się, gdy śnieg stopniał, duże wądoły aż do samego dna; gdzie już głębokość śniegu zmierzyć można było.
7. Stąd zaś nazajutrz cały dzień brnęli przez śniegi i wiele ludzi cierpiało z przemorów. Xenofon zaś tylną straż prowadząc i trafiając na takich ludzi upadłych nie mógł pojąć, coby to za choroba była. 8. A gdy mu jeden z ludzi biegłych tego powiedział, iż oni zapewne mrą i że pożywiwszy się czym powstaną, obszedłszy jarzmowe bydlęta jeśli gdzie jaką żywność
- ↑ W oryginale stoi ὄμφαλος = pępek.