Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/186

Ta strona została przepisana.

droga nasza nie jest tak wielką i skąd się, jeżeli zechcemy, łatwiey cofnąć można będzie.
8. A zatym Chejrizof, Xenofon i setnik Kalimach Parrazyyczyk, bo ten dnia lego miał komendę między setnikami tylney straży, udali się tam; reszta setników pozostała w bezpiecznym mieyscu. Potym więc około siedmiudziesiąt ludzi odeszło pod drzewa, a to nie w kupie, lecz pojedynczo każdy się wystrzegając jak mógł: 9. Ale Agazyas Stymfalczyk i Arystonym Metydryyczyk także setnicy z tylney straży i inni stanęli pomimo drzew ponieważ za drzewami niewięcey jak jedna tylko kompaniia bezpiecznie stać mogła. 10. Kalimach wpadł na myśl, że często z za drzewa pod którym stojał, na dwa lub trzy kroki wylatywał, a skoro spostrzegł toczące się kamienie, szypko się cofał i tak za każdą jego wycieczką do dziesięć fur kamieni nieprzyjaciele tracili. 11. Spostrzegłszy Agazyas co Kalimach czynił i że całe woysko na to patrzało, obawiał się, aby Kalimach nie był pierwszym, któryby do tego mieysca dobiegł, dla tego bez przywołania Kolegów swoich, Arystonyma sobie naybliższego i Eyrylocha Luzyyczyka ani kogo inszego sam puścił się na przód i wyprzedził wszystkich. 12. Skoro go Kabinach pomimo siebie bieżącego uyrzał chwyta go za brzeg tarczy, gdy tym czasem Arystonym Metydryyczyk ich wyściga, a po nim Eyryloch Luzyyczyk; bo ci wszyscy ubiegali się i walczyli o pierwszeństwo w męstwie; a tak przez gorliwość swoię zdobywają to mieysce. Albowiem jak tylko raz tam wpadli, tedy już żaden kamień z góry niebył spuszczony. 13. Tu dopiero pokazał się okropny widok; kobiety bowiem pozrzucawszy dzieci swoie, same potym wraz z mężami rzuciły się za niemi. Se-