Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/191

Ta strona została przepisana.

wni i chcą nam być nieprzyjaciółmi? 6. Wszak i wy, odpowiedzieli oni, w kray nasz wchodzicie. Wodzowie odpowiedzieć im kazali, że my niechcemy wam niezłego uczynić, lecz wojowawszy z Królem wracamy do Grecyi i chcemy się dostać do morza. 7. Tamci pytali się, czyliby chcieli ślub na wierność wykonać. Ci zaś rzekli, że chcą dać zaręczenie wierności i na wzajem przyiąć. Na te słowa dali Makronowie Grekom Barbarską włócznią, a Grecy zaś dali im Grecką; to bowiem, rzekli, stanowi zakład wierności; oraz Bogów z obudwu strón za świadkow wzywano.
8. Po zawarciu przymierza, Makronowie pomagali im wycinania drzew i torowania drogi, iak gdyby ią sami przebyć chcieli, mieszaiąc się między nich i nastręczali im ile możności jatek i towarzyszyli Grekom przez trzy dni, aż ich do granic Kolchickich doprowadzili. 9. Była tam góra wielka, ale dostępna; i na tey Kolchowie rozstawieni byli. Z początku stanęli Grecy przeciwko nim w szyku falangowym (ściśnionym), chcąc takim sposobem wniść na górę; ale potym uznali zgromadzeni Wodzowie za rzecz potrzebną naradzić się, jakby naykorzystniey było do walczenia. 10. Xenofon więc zabrawszy głos rzekł: mnie się zdaie, że trzeba zaniechać szyku falangowego (ściśnionego) i kompaniie w proste rzędy (kolumny) (liniie) uszykować[1]; albowiem falanga wnet się przerwie;

  1. Λοχους ὀρϑιους ποιησαι podług Leonklawiusza: omissa falange cohortes rectas instruendas esse: a Krüger ma: rectis ordinibus i. e. ita ut singuli lochi intervallis disjuncsi una serie (ϰατα στιχους) procederent ac tanta lochi esset altitudo, quantus ejus militum esset numerus; mit gereiheren Lochen,