Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/296

Ta strona została przepisana.

wielu wsiach blisko siebie lezących i wszelką żywność mających tak tylko od siebie odległych że pochod do nich śniadanie nam przysłodzi. Więc prowadź nas, rzecze Xenofon. 10. Gdy do tych wsiow wieczorem przybyli, zeszli się żołnierze, a Seytes tak do nich przemówił: Ja, Mężowie, upraszam was, abyście towarzyszyli wyprawie moiey i obiecuię wam dawać co miesiąc po kyzikienie, a setnikom i wodzom podług zwyczaiu, a prócz tego godnieyszych zaszczycę nagrodami. Jedzenie zaś i picie tak jak i teraz z kraju nabywać będziecie; lecz żeby mi wszelką zdobycz oddawano, tego jako rzeczy słuszney żądać będę, abym sprzedawszy ią miał wam zczego żołd wypłacić. 11. Uciekających i ukrywających się[1] przed nami nieprzyjacioł będziemy sami w stanie ścigać i śledzić, opierających się zaś przy pomocy waszey podbiiać sobie będziemy usiłowali. 12. Na to się Xenofon zapytał: A jakże daleko od morza zechcesz mieć woysko sobie towarzyszące? Ten zaś odpowiedział: Daley nigdzie, jak na siedem dni drogi, a często i mniey.

13. Potym pozwolono każdemu mówić, ktoby chciał. Wielu oświadczyło się za tym, że godne przyięcia rzeczy Seytes przekłada, zima bowiem, i ani do domu odpłynąć, choćby kto chciał, niepodobna, ani by też w kraju przyjacielskim utrzymać się można, skoroby za pieniądze żyć miano; ale w kraju nieprzyjacielskim bawić się i żywić bezpieczniey w towarzystwie Seytesa niż bez niego zwłaszcza przy tylu wygodach, jeżeliby zaś nadto jeszcze żołd pobierali, zdawało im się to być wielkim zyskiem. 14. Potym rzekł Xenofon: Jeżeliby kto miał co przeciwko temu, niech mówi, a jeżeli nie, tedy to potwierdźcie. A gdy

  1. Obacz I Xięge 4., 8.