dzo wielkiego miasta pochodzisz i imię twoje u Seytesa wiele znaczy i może tu w tym kraju będziesz sobie życzył mieć jakie zamki z włościami, jak i drudzy z was już dostąpili; naybardziey by się więc tobie godziło Seytesa jak naywspanialey uczcić. 20. Przypominam ci to będąc tobie przychylnym; bo iestem przekonany, że im większe będą od ciebie podarunki, tym większe ty sam potym odbierzesz. Słysząc to Xenofon znaydował się w przykrym położeniu, bo nic nie miał po wyyściu z Paryum jak tylko chłopca i cokolwiek pieniędzy na drogę.
21. Gdy zaś naycelnieysi z Traków w ow czas przytomnych i Wodzowie i Setnicy Greccy i Posłowie z miast na biesiadę weszli, siedli w koło do jedzenia. Potym wniesiono dla wszystkich troynogi[1] których było ze dwadzieścia pełne mięsa podzielonego na sztuki, a spore bochenki chleba kwaśnego były przyczepione do mięsa. 22. Osobliwie zaś półmiski z potrawami zawsze przed gośćmi stawiano, bo taki był ich zwyczay, że goście z nich innym rozdawali.[2] Seytes nayprzod to czynił, biorąc leżące przy sobie chleby, rozłamywał na kawałki i rozdawał[3] według zdania swego, toż samo czynił z mięsem, zostawując sobie tylko tyle, ile sam chciał ieść. 23. Inni też na taki sposob czynili, przed któremi te potrawy stoiały. Jeden z Arkadów z nazwiska Arystas tęgi w jedzeniu zaniechał zwyczay rozdawania i wziąwszy w rękę bochen chle-