Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/304

Ta strona została przepisana.
skich. Ci z Barbarow którzy na góry uciekli oświadczają chęć do zawarcia przymierza, ale w nocy do znajomych sobie domow zbliżywszy się nagle uderzają na Greków, od których do ucieczki przymuszeni na koniec się poddaią Seytesowi.

1. Nazajutrz popaliwszy Seytes wioski owe do szczętu, tak iż ani jeden dom niepozostał, aby innych strachu nabawił i pokazał im, co ucierpią, ieżeli się niepoddadzą, ruszył daley. 2. Zdobycz posłał przez Herakleydesa do Peryntu, aby przedawszy ią, mógł wypłacić żołd woysku, on zaś sam i Grecy rozłożyli się obozem na równinie Tynow, którzy natychmiast opuściwszy mieszkania na góry pouciekali.

3. Wten czas właśnie spadł śnieg wielki i taki był mróz, iż woda którą do gotowania jadła przyniesiono i wino w naczyniach zamarzały, a wielu Grekom odmarzły nosy i uszy. 4. I w ten czas poznali dopiero Grecy, dla czego to Trakowie wszyscy mieli lisie futerka około głów i uszu, i odzienia nietylko koło piersi, ale i około udów i dla czego wsiadłszy na koń opończą[1] długą sięgaiącą aż do nóg zamiast zwierzchnicy sukni wdziewali. 5. Seytes puściwszy kilku z jeńcow na góry kazał powiedzieć, że, jeżeli nie powrócą do mieszkań i nie poddadzą się do posłuszeństwa, każe popalić ich wsie i wszelkie zapasy żywności tak iżby z głodu poginęli. Na ten czas kobiety, dzieci i starcy zeszli z gór; młodsi ludzie zaś obozowali we wsiach wzdłuż gór. 6. Seytes dowiedziawszy się o tym, kazał Xenofontowi z naymłodszemi hoplitami z nim razem wyruszyć. Tedy w nocy wyruszywszy przybyli na świtaniu do wsiow; większa część uciekła, albowiem góry były blisko; a którzy dostali się w ręce Seytesa tych on wszystkich bez miłosierdzia sam dzidą poprzebijał.

  1. Ζειρα kto wie czy nie czamara?