Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/305

Ta strona została przepisana.

7, Był zaś pewny Olintczyk Epistenes chłopcolubiec, który uyrzawszy pięknego chłopaka z małą tarczą dopiero dorastaiącego, a mającego umierać pobiegłszy do Xenofonta prosił go usilnie aby tego chłopca pięknego poratował. 8. Ten poszedłszy do Seytesa prosił, aby tego chłopca nie zabiiał i namienił mu o charakterze Epistenesa i że on niegdyś całą kompaniią chłopców nazbierał zważając tylko na ich piękność, z któremi ten człowiek mężnie się popisał. 9. Seytes zaś zapytał się: Czyli chciałbyś, Epistenesie za tego chłopca umrzeć? Ten zaś szyię wyciągnąwszy, uderz, rzecze ieżeli młodzieniec ten każe i wdzięcznym być zechce. 10. Seytes zapytał się w ten czas młodzieńca, czyli go miał zamiast niego zabić? Młodzieniec niezezwolił na to, ale owszem błagał, aby żadnego niezabiiał Potym Epistenes objąwszy młodzieńca rzecze: Teraz Seytesie biy się ze mną o niego, iuż bowiem nie puszczę młodzieńca- 11. A Seytes śmieiąc się przestał na tym; umyślił potym założyć tu obóz, aby na górach będący ani nawet z tych wsiow niebrali żywności. I sam pod górą. na równinie rozłożył oboz; Xenofon zaś z wyborem woyska stanął w nay wyższej pod górą wsi, a pobliżu niego inni Grecy na gruntach zwanych podgórzem Trackim.
12. Po kilku dniach Trakowie zszedłszy z góry do Seytesa traktowali z nim względem zakładników i warunków pokoiu. I Xenofon poszedł do Seytesa i mówił iż obozuią na mieyscach złych blisko nieprzyjacioł. Wolałby, rzecze, obozować zewnątrz wsi w mieyscach warownych, aniżeli pod strzechą, gdzie się obawiać przyydzie zguby. 13. Ten zaś kazał mu być dobrey myśli i pokazał mu przytomnych zakładników. Niektórzy z gór zszedłszy prosili nawet