Strona:PL Mrongowiusz Slowo Xenofonta o Wyprawie Woienney Cyrusa.djvu/310

Ta strona została przepisana.

znaczone maią mieysca, w których każdy napada i łupi co mu się tam nawinie. Albowiem pierwey, jak powiadaią, nim takie odgraniczenia postanowiono, miało się wielu z tych rabusiow przy takiey okazyi na wzaiem zabiiać. 14. W mieyscach tych znaleść można różne łóżka, szalki lub skrzyneczki, xiążki i wiele innych rzeczy, które szyprowie w drewnianych skrzyniach wożą. A gdy mieysca te opanowali, odeszli stąd znowu daley. 15. Dopiero już Seytes miał woysko od Greckiego licznieysze; iuż bowiem daleko większa liczba Odrysów z gór zszedłszy i ci co się popoddawali w służbę woyskową przystali. Założyli zaś obóz na równinie powyżey Selibryi, w odległości około pięciudziesiąt stadyow od morza. 16. Ale żołdu wcale ieszcze widać niebyło; na Xenofonta zaś żołnierze bardzo byli zagniewani, Seytes także iuż nie obcował z nim poufale, a ile razy chciał się z nim zeyść, zmyślał iż wiele ma do czynienia w interesach swoich.

Rozdział VI.
Treść.
Gdy Lacedemończycy Greków do prowadzenia woyny przeciwko Tyssafcrnesowi wzywali, tedy powstawszy pewny Arkadczyk oskarża Xenofonta względem żołdu i domaga się, aby go na karę śmierci skazano. Xenofon broniąc się odpowiada w dorzeczney i dobitney mowie na czynione sobie narzuty. Bronią go też oprocz Polikratesa Ateńczyka nawet Posłowie Spartańscy, Następnie zaprasza go Seytes, żeby u niego przynaymniey z tysiącem żołnierzy został. Lecz Xenofon po uczynioney ofiarze postanowił wraz z woyskiem oddalić się z tamtąd.

1. Już prawie dwa miesiące upłynęły, gdy przybyli wysłani od Tybrona Charrainos Spartańczyk i Polinikos. Ci oświadczyli, iż Lacedemoń-