O drżyj przed nim, a nie drżyj przed fali przestworzem!
Żwawo spiesz do kochanki! Przecz troszczysz się morzem?
Nie wiesz-li, że ród z morza Kiprys wiedzie boski,
Ona, co fal tych panią i ludzkiej jest troski?«
To rzekłszy, ściągnął szaty z krasnych członków swoich,
Ponad głową je związał siłą rąk oboich,
Skoczył z brzegu i ciałem pchnął się w morskie tonie;
I spieszył ku pochodni, która nad nim płonie —
Sam jeden sobie sterem, żeglarzem, okrętem.[1]
Hero z wyniosłej wieży świeci nad odmętem,
A skąd tylko wichr zawył gwałtownym podmuchem,
Zaraz chroniąc pochodnię osłania rańtuchem —
Aż on strudzony brzegów nie dotarł ostoi.
Do swej wieży go wiedzie i u jej podwoi
Ściska milcząc kochanka, co staje zdyszany:
Z włosów mu jeszcze morskie ociekają piany.
Wiedzie go potem w wnętrze dziewiczej komnatki —
Chluby dziewcząt — tam z skóry wodę ściera gładkiej,
Ciało wonnym mu z róży naciera balsamem,
Aż woni nie zniszczyła morskim tchnącej szlamem.
A potem zdyszanego na łożu wzniesionem
Pieszcząc kochanka, słowem zawoła pieszczonem:
»Luby mój! tyś zniósł wiele, jak nikt dla kochanki!
Luby mój! tyś zniósł wiele! Dość ci już solanki,
- ↑ Uderzającą jest jednozgodność wiersza tego z analogicznym wierszem „Ody do młodości“ Adama Mickiewicza.