Wichrów poświst dmie zewsząd w wściekłym z sobą sporze:
Eur[1] zadął w twarz Zefyra[2], a znów paszcza Nota[3]
Boreaszowi[4] straszną groźbą w oczy miota,
I łoskot nieustanny był na grzmiącem morzu!
Leander zaś nieszczęsny na srogiem przestworzu
Wciąż błaga Afrodytę, co z morza zrodzona,
Wciąż nawet mórz samego władcę Posejdona[5],
Boreasza, kochanka Atenki[6], nie mija —
A przecież nie wspomogła go ręka niczyja,
I Eros Przeznaczenia nie wstrzymał wyroku!
Bo w piętrzących się zewsząd przed nim fal natłoku
On się błąka miotany; omdlały nóg siły,
Rąk mu strudzonych władze ruchu odmówiły,
A wody moc się wielka do gardła mu wciska —
I pił ten zgubny trunek wirów topieliska!
I wnet pochodnię zdradną wichrów gasi wycie,
A z nią — miłość Leandra biednego i życie!...
Jego niema — a Hero wciąż z bezsennym wzrokiem
Stała, a strach w jej sercu nurtuje potokiem:
Zorza błysła — kochanka nie ujrzała przecie!
Wzrokiem więc po rozległym morza wodzi grzbiecie,
Strona:PL Muzajos - Hero i Leander.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.