W malowaniu zwracać uwagę na światło, uważać, jak natura oszczędza najjaśniejszych tonów, a natura ma ich tyle; cóż mówić o sztuce. Trzeba się temu przyglądać, gdzie najwyższy blask i ile go na przestrzeni. Malować umyślnie bardzo skończone studja słoneczne, od 12-tej do 2-giej najlepiej.
W malowaniu dążyć do ogółu, do bezwzględnego skoncentrowania wzroku fizycznego i psychicznego na jednym punkcie, na jednem wrażeniu. Ale do tej idealnej syntezy dochodzi się przez wszechstronne opanowanie natury — tak żeby ją trzymać jak psa na smyczy, opanować ją można tylko przez bezwzględną z nią harmonję.
Obrazy komponują się późną jesienią na mroku albo wczesną wiosną; jest to czas rozterki w naturze i dziwnej roboty psychicznej w człowieku. Wieczór jesienny, kiedy to zorza ślepiąca