żamy brutalnością, nie obchodzą nas prorocy, wiszący na krzyżach, ani narody cierpiące czy walczące. Znika w nas całkowicie to współczucie, ta subtelna zdolność dostrajania się do dusz ludzkich, i znikają wszystkie wynikające z niej czyny. Czyli stajemy się absolutnymi chamami, których czynów nie strzeże już dusza, jej dobrowolne poruszenie, tylko strzeże policja albo pięść i brutalność innego chama. To wszystko, co w duszach ludzkich wyrobiło się przez etykę chrześcijaństwa i buddaizmu i przez etykę rycerskości, wszystko to wyrzucamy i zostajemy z instynktami pierwotnego egoizmu i z grubemi, ciemnemi duszami, które uświadamiają sobie tylko te pobudki.
To nie ideał ani dla jednostki, ani dla ludzkości. To jest ciemnota. To wszystko, co stanowi wyższy typ człowieczeństwa, nie mogłoby istnieć ani jednego dnia wśród takiego chamstwa.
Współżycie, które jest koniecznością bytu na ziemi, bo nie możemy istnieć inaczej, jak w związkach społecznych — stałoby się, oczywista rzecz, moralnem i fizycznem pyskowaniem się. Ja rozumiem, że człowiek nie może współczuć pe-
Strona:PL Myśli Stanisław Witkiewicz 052.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.