— Czy lekarz pisze wam receptę i powie, jak należy lek gotować?
— Gdzieżby znowu z receptami! — roześmiała się babunia. — Coby to było, żeby człowiek przy każdem niedomaganiu zaraz latał do doktora! Mieszka o milę od nas, pół dnia trzeba czekać, zanim przyjedzie, a tymczasem mógłby niejeden chory umrzeć, gdyby nie było pod ręką domowego lekarstwa. Od doktora to się człowiekowi aż w głowie miesza: zaraz zapisuje kilkoro lekarstw, a plastry, a pijawki, że aż nie wiadomo, czego się chwycić pierwej. A chory to się od tylu lekarstw dopiero porządnie rozchoruje. Ja, proszę panienki, nic a nic w doktora nie wierzę, a gdy niedomagam, albo te dzieci, to sobie radzimy mojemi ziołami, ale pomimo to, jak się kto rozchoruje, to zawsze mawiam: — Poślijcie sobie po doktora! — Lecz wiadomo, że jak Pan Bóg nawiedzi człowieka ciężką chorobą, to i doktorzy tracą głowę i całe kurowanie pozostawiają przyrodzie, żeby ona sobie radziła, jak tam umie. Pan Bóg będzie zawsze jednak najlepszym doktorem; jeśli człowiek ma żyć, to i bez doktora zdrowie odzyska, a jeśli ma umrzeć, to i cała apteka nic mu nie poradzi.
— A to wszystko, co macie, to same zioła, babuniu? — pytała hrabianka.
— E, nie, panno Hortensjo — szybko odpowiedziała Basia. — Niesiemy także kwiaty na wieńce. Jutro będzie Boże Ciało, a ja i Marynia będziemy rzucały kwiaty przy procesji.
— A ja pójdę także z Helenką — chwaliła się Adelka.
— A my będziemy z innymi chłopcami nieśli światło! — wołali chłopcy.
— A co to za Helenka? — pytała hrabianka.
— To córka pani kumy z miasta, z tego wielkiego domu, co na nim jest lew.
— Trzeba powiedzieć, że z gospody — pouczała babunia dziewczynkę.
— Pójdziesz, panienko, także na procesję? — pytała Basia.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/121
Ta strona została skorygowana.