— Naturalnie, że pójdę — odpowiedziała i siadłszy na trawie, pomagała babuni i Basi układać kwiaty.
— Ty, panienko, jeszcze nigdy nie sypałaś kwiatów przy procesji na Boże Ciało? — pytała Basia.
— Jeszcze nigdy, ale jak mieszkałam u swojej piastunki we Florencji, to raz podczas uroczystości Matki Boskiej niosłam wieniec z róż, przeznaczony dla Madonny.
— A kto to jest ta Madonna?
— We Włoszech nazywają Madonną Marję Pannę — odpowiedziała hrabianka.
— Czy panienka pochodzi z Włoch? — pytała babunia i dodała: — Czy to tam, gdzie nasi żołnierze pełnią służbę wojskową?
— Tak, pochodzę z Włoch, ale w tem mieście, z którego pochodzę, to jest we Florencji, tych żołnierzy niema. Stamtąd pochodzą te ładne kapelusze ze słomy ryżowej; tam rośnie na polach dużo ryżu i kukurydzy, a na pagórkach jest dużo słodkich kasztanów i oliwek, są tam gaje cyprysowe i laurowe, dużo pięknych kwiatów, a niebo jest niebieskie i bez chmurki.
— Ach, ja już wiem — przerwała jej Basia —, to pewno to miasto, co masz wymalowane w swoim pokoju, prawda? Na środku jest szeroka rzeka, a nad rzeką jest na górze wybudowane miasto. Ach, babuniu, jakie tam ładne domy i kościoły! Po drugiej stronie są same ogrody i domki, a przed jednym domkiem bawi się mała dziewczynka, a przy niej siedzi starsza pani; to panna Hortensja i jej piastunka. Prawda, panienko, żeś nam to mówiła, jak byliśmy na zamku?
Hrabianka nie odrazu odpowiedziała, bo była zamyślona. Jej ręce spoczywały bez ruchu na kolanach i dopiero po chwili westchnęła głęboko: — Oh bella patria! Oh cara mia! — I piękne jej oczy zwilgły.
— Coś ty powiedziała, panno Hortensjo? — pytała ciekawa Adelka, tuląc się do hrabianki.
Hortensja wsparła głowę na główce dziewczynki i nie broniła łzom, które po twarzy spływały na jej kolana.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/122
Ta strona została skorygowana.