Babunia stanęła w kościele przy drzwiach między staremi sąsiadkami, a dzieci stały rzędami przy ołtarzu. Już zaczynali dzwonić po raz trzeci, lud garnął się do kościoła, kościelny przyniósł chłopcom zapalone światła, ozwał się mały dzwonek, księża wyszli przed ołtarz — msza się zaczęła. Dziewczątka złożyły ręce i długo uważnie spoglądały ku ołtarzowi, ale gdy się dość napatrzyły, odwróciły główki na lewo, potem na prawo i spojrzenia ich spotkały się niespodzianie z miłemi oczami hrabianki, siedzącej na podwyższonem oratorium. Musiały się do niej uśmiechnąć, bo i jakże inaczej? Ale za hrabianką siedziała matka, a przy niej stał ojciec, który dał dziewczynkom surowy znak, aby patrzyły na ołtarz. Adelka tego nie zrozumiała i śmiała się także do tatusia, aż ją Basia pociągnęła za sukienkę i szepnęła: — Patrz na ołtarz!
Było po podniesieniu. Ksiądz wziął do rąk przenajświętszy sakrament, lud zaczął chórem śpiewać: — Baranku Boży, Chryste, zmiłuj się! — a dzwony uroczyście pobrzmiewały.
Na przedzie szły dzieci z światłem w rękach, dalej dziewczątka w wianuszkach, rzucające kwiatki na drogę, za niemi księża, władze miejskie, państwo z całej okolicy, a za niem prosty lud miejski i wiejski; między ludem szła babunia. Chorągwie różnych cechówtrzepotały się nad głowami ludu, zapach kadzidła mieszał się z miłą wonią świeżej choiny i porozrzucanych kwiatów i rozpływał się w powietrzu. Ci, co w procesji udziału brać nie mogli, stawali na zaprożu i przy oknach, żeby ją przy najmniej widzieli.
A było też na co patrzeć, bo było! Jakie ubiory, jakie wspaniałości w barwach! Tu postrojone dzieci, tu księży ornat, tu pan w modnym fraku, tu zacny sąsiad w kabacie, mającym pięćdziesiąt lat, tu junak w wyszywanej kamizeli, owdzie zaś pan ojciec w surducie po same pięty. Panie poubierane ładnie ale skromnie obok pań owieszonych złotem, postrojnych przesadnie i bez smaku. Mieszczanki w koronkowych czepcach, złototkanych i srebrnotkanych, wieśniaczki w czepcach krochmalonych i w białych chustach, dziewczęta w wiankach i w czerwonych sukienkach.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/127
Ta strona została skorygowana.