żadnej nie lubię, dla jej przyjemności musiałam czasem kieliszek wypić. A przytem mawiała zawsze: — Nasz stary nie powinien się o tem dowiedzieć, bo on pija tylko wodę, chyba że sobie czasem kapnie do niej trochę wina. Do mnie przemawia nieraz tak: — Zuzanno woda to najzdrowszy napój; trzymaj się wody, a będziesz zdrowa i szczęśliwa. — A tymczasem jego Zuzanna sobie myślała: Gadaj zdrów! Mnie likierek też idzie na zdrowie. Skarżyła się, że ten jej pan chciał, żeby ona żyła jak jaki ptaszek. On się o jedzenie i picie niebardzo troszczył i zdawało mu się, że wszyscy powinni być tacy, jak on. Calutki jest nadziany temi książkowemi mądrościami, a ja za takie pożywienie bardzo pięknie dziękuję.
Tak mi ta Zuzanna zawsze opowiadała. Raz zaprowadziła mnie do jego pokoju. Co żyję nie widziałam jeszcze tylu książek, jak u niego. Było ich tam tyle, jakby drzewo w sągi poukładał. — No, pomyśl tylko, moja Magdziu, — mawiała do mnie Zuzanna — te wszystkie książki ma mój stary w głowie. Aż mi dziwno, że od tego nie zwarjował. Żeby mnie tu nie było i żebym go nie dopilnowała, toby żył jak małe dziecko i Bóg wie, coby się z nim stało. Ja muszę pamiętać o wszystkiem, bo on nie zna się na niczem, tylko na tych swoich rejestrach. A cierpliwość trzeba z nim mieć świętą. Ale czasem krzyknę na niego, żeby się trochę opamiętał, a on nic, uszy po sobie i idzie bez słowa, aż mi go bywa czasem żal. Trudno, ale niekiedy trzeba na niego ostro, jak z nim nie można już wytrzymać. Pomyśl tylko, Magdziu — mówiła do mnie — miał tu tyle kurzu, jak na nawsiu, a pajęczyny jak w starej dzwonnicy, ale ani słyszeć nie chciał o sprzątaniu. Nie i nie. Ale ja sobie pomyślałam: no jeszcze tobie, bratku, dam radę. Nie tyle chodziło o niego, ile o moją sławę; przecież mój byłby wstyd, jakby do niego kto wszedł i zobaczył taki nieporządek. Poprosiłam pewnego znajomego pana, którego on bardzo lubił, żeby go zatrzymał przez jaką godzinę u siebie, a tymczasem wszystko tak porządnie okurzyłam i obmyłam, że znów było podobne do ludzi. I pomyśl tylko, moja Magdziu, co za człowiek! Nawet nie zauważył, że sprzątnięte i umyte, dopiero
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/131
Ta strona została skorygowana.