Krysia stała przy oknie i nie oglądając się na nikogo i na nic, płakała sobie ile wlazło, aż pan młynarz podszedł do niej i trąciwszy ją tabakierką w ramię, szepnął: — Prawda, Krysiu, że sobie teraz myślisz: Co to będzie, jak mnie tak będą winszowali!
— Wy, panie ojcze, zawsze tylko dokuczacie — odpowiedziała dziewczyna, ocierając oczy.
Ze łzami w oczach, ale z radością i zadowoleniem w sercu podszedł pan Proszek do stołu, nalał wina do kieliszka i wypił „za zdrowie wszystkich“! Potem wszyscy pili za zdrowie gospodarza i niebawem wszystkie oczy jaśniały weselem i zadowoleniem. Janek był najszczęśliwszy: od strzelca dostał dwa króliki, od pani strzelcowej ogromny kołacz, posypany wszelkiemi pachnącemi korzeniami, jakie bardzo lubił, od babuni jednę z tych nowiutkich dwudziestówek, co je miała schowane w malowanej skrzyni, od rodziców dużo różnych prezentów, zaś po obiedzie w ogrodzie zjawiła się nagle pani księżna z hrabianką, a gdy pan Proszek i jego żona razem z babunią wybiegli witać miłych gości, dostał Janek od hrabianki ładną książkę, w której było dużo zwierząt pięknie wymalowanych.
— Przyjechałam zobaczyć, jak się dzisiaj bawisz, mój Janie — ozwała się księżna uprzejmie do swego koniuszego.
— Przy rodzinie i w kole miłych przyjaciół jest zawsze dobrze, jaśnie pani księżno — odpowiedział Proszek.
— Kogóż gościsz?
— Swoich sąsiadów, młynarza z jego rodziną i strzelca z Ryzemburga.
— Nie będę ci więc zabierała czasu, wracaj do swoich gości, a ja także zaraz odjadę.
Pan Proszek skłonił się przed księżną, nie odważając się zatrzymywać swoją chlebodawczynię, ale babunia w swojej prostej serdeczności zaczęła inaczej:
— Jeszczeby też, żeby pani księżnej i pannie hrabiance nie podać kołacza! Idź Teresko i przynieś; co podadzą niespodzianie, to zawsze dobrze smakuje. Basiu, skocz po koszyczek, a ja narwę
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/146
Ta strona została skorygowana.