— Bardzo słusznie — zgodziła się księżna. — Zdaje się jednak, że w pobliżu jest zły lud. Onegdajszej nocy wracał Piccolo z miasteczka a w bażanciarni chcieli go obrabować; gdy się bronił, obili go do utraty przytomności. Dotąd jest chory. O tem mi opowiedziano.
— Wydaje mi się to niepodobnem do wiary, wasza książęca mości — kręcił głową pan Proszek.
— Jeszcze nigdy nie słyszeliśmy, żeby ktokolwiek został napadnięty w bażanciarni, czy gdzieindziej — ozwali się jednocześnie strzelec i młynarz.
— A co takiego się stało? — zapytała babunia, podchodząc bliżej.
Strzelec jej odpowiedział.
— A to łgarz załgany! — zawołała babunia, ujmując się z gorliwości pod boki. — Że też się taki Boga nie boi! Powiem ja pani księżnej jak to było naprawdę.
I babunia opowiedziała wszystko, co jej rano Krysia powiedziała. — Broń Boże, abym to pochwalała, co te chłopaki zrobiły, ale trudna rada, każdy swego broni. Gdyby kto takiego włóczykija widział stojącego w nocy pod oknem dziewczyny, rozniosłoby się to po świecie z ujmą dla jej sławy i szczęścia. Zarazby ktoś powiedział, że taka, która przyjmuje różnych zalotników, nie jest dobra na żonę dla gospodarza. A ta dziewczyna jeszcze się teraz boi, żeby ten powsinoga nie mścił się na niej — dodała babunia.
— Niech się niczego nie obawia, ja to załatwię — rzekła księżna, poczem dała znak hrabiance, że czas odjechać, obie dosiadły koni i pożegnawszy się grzecznie z całem towarzystwem, szybkim kłusem odjechały w stronę zamku.
— Trzeba przyznać, że mało kto odważyłby się rozmawiać z panią księżną tak otwarcie, jak nasza babunia — rzekła pani Proszkowa.
— Czasem lepiej jest rozmawiać z cesarzem, niż z pisarzem, a dobre słowo trafi do dobrego ucha. Gdybym była nie powiedziała co i jak, kto wie, coby z tego mogło być — rzekła babunia.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/149
Ta strona została skorygowana.