Strona:PL Němcová Babunia.djvu/15

Ta strona została skorygowana.

nie widziały. Nie mogły się na nią napatrzeć! Gdziekolwiek się ruszyła, wszędzie za nią chodziły i oglądały ją od stóp do głów.

Dziwowały się, że babunia ma na sobie ciemny kożuszek z długą falbanką w tyle, przypatrywały się strzępiastemu zielonemu czepkowi, przybranemu szeroką wstęgą; podobała im się czerwona chustka w kwiaty, którą babunia była owiązana na krzyż pod dużą białą chustą; siadały na podłodze, aby się przyjrzeć dokładnie białym pończochom babuni i czarnym pantofelkom. Wiluś poskubuje kolorowe strzępki na torebce z łyka, którą babunia trzyma na ręku, a Janek, starszy, czteroletni, delikatnie podnosi biały w czerwone paski fartuch babuni, bo namacał pod nim coś twardego. Była tam duża kieszeń. Janek byłby się chciał dowiedzieć, co w niej jest, ale najstarsza z dzieci, pięcioletnia Basia, odsunęła go na bok, szepcząc: — Czekaj, powiem mamusi, że chcesz sięgać babuni do kieszeni! — Lecz ten szept nie był bardzo cichy — było go słychać za dziewiątą ścianą. Babunia to słyszała, przestała rozmawiać z córką i sięgnęła do kieszeni, mówiąc: No więc popatrzcie, dzieci, co ja tu mam różnych rzeczy! — I wykładała na kolana różaniec, kozik, kilka skórek od chleba, kawałek tasiemki, dwa koniki z marcepanu i dwie laleczki. Koniki i laleczki były dla dzieci. Babunia podała im je i rzekła: — Jeszcze wam coś przywiozłam! — i zaraz dobywała z torebki i podawała dzieciom jabłuszka i malowane jajka, z worka wypuściła kocięta, z koszyka kurczęta. Dopieroż była uciecha, było skakania! Ta babunia była najmilszą z pośród babuń!
— To są kocięta majowe, czterobarwne, wybornie łowią myszy; dobrze jest mieć je w domu. Kurczęta są obłaskawione i jak Basia przyzwyczai je do siebie, to będą za nią biegały jak psiaki — mówiła babunia. Dzieci zaraz zaczęły rozpytywać babunię o różne rzeczy, wcale się nie krępowały i odrazu zaprzyjaźniły się z babunią na dobre. Matka napominała je, aby babuni nie męczyły i dały jej odetchnąć, sama zaś babunia rzekła: — Pozwól nam się nacieszyć, Tereniu, radzi wszak jesteśmy, że się mamy — i dzieci poszły za głosem babuni. Jedno siedzi jej na kolanach, drugie stoi za nią na ławie, a Basia stoi przed nią i spogląda jej na twarz. Jedno się dziwuje, że babunia ma włosy białe