— A czy nie mógłbyś jednak być tym królem bez jakichkolwiek zobowiązań? — pytała babunia.
— Dużoby o tem mówić, babuniu! U nas są tacy chłopcy, co chodzą do dwóch albo i trzech dziewcząt jednocześnie, zanim się zdecydują na jednę, a dziewczęta robią tak samo. Nie byłbym pierwszym kawalerem Łucji i nie musiałbym być też ostatnim. Ale niedobrze jest, gdy chłopak zwodzi dwie dziewczyny, a jak już idzie której za króla, to tak, jakby szedł do ślubu.
— W takim razie dobrze robisz, że z nią nie idziesz — zgodziła się babunia.
— Co też tej Łucce przyszło do głowy, że się akurat na ciebie tak zawzięła? Czy niema dość innych chłopców? — dąsała się Krysia.
— Pan młynarz powiedziałby zaraz, że nic na świecie nie jest takie uparte, jak kochanie — rzekła babunia.
Przed świętami Bożego Narodzenia opowiadano naprzemian baśni i śpiewano pieśni, a prócz tego rozprawiały niewiasty o pieczeniu ciasta, o tem, jaką która ma mąkę, ile weźmie masła do ciasta i t. d. Dziewczęta mówiły też o topieniu ołowiu dla przepowiedzenia sobie przyszłości, dzieci cieszyły się, że niedługo będą się piekły dobre placuszki, że będzie gwiazdka i choinka.