wszystko, co przed nią nie uciekło, rozrywała groble i brzegi, wywracała drzewa i domy, a wszystko działo się z taką szybkością, że ludzie tracili głowy. To też babunia, wiedząc o tem, natychmiast po powrocie do domu, radziła, żeby się przygotować do przeniesienia rzeczy z dołu na górę, co też zaraz zostało zrobione.
Tymczasem przyszedł pan strzelec, który idąc z lasu obok tartaka, dowiedział się był, że nadchodzi wielka woda i przyglądał się jej przyborowi w rzece. — Dzieci będą wam w domu niepotrzebnie przeszkadzały, a gdyby się miało stać coś złego, byłby z niemi próżny kłopot. Wezmę je najlepiej z sobą do nas — rzekł do pani Teresy i babuni, a obie chętnie się na to zgodziły. Sprzątano i wynoszono co cenniejsze, drób umieszczono w budynku na wzgórzu, a Srokatą zapędzono do strzelców. — A wy idźcie także do strzelców, żeby pani strzelcowa nie miała za dużo kłopotu z naszemi dziećmi — rzekła babunia do córki i Bietki, gdy już wszystko było uporządkowane i sprzątnięte. — Ja i Urszula zostaniemy tutaj. Gdyby woda dotarła do domu, wejdziemy na strych, a tak źle, da Bóg, nie będzie, aby nas miała zabrać razem z domem. Nie jest tu tak spadzisto, jak koło młyna; tym biedakom młynarzom może być gorzej.
Pani Proszkowa długo się opierała i nie chciała się zgodzić, żeby matka została w domu, ale gdy babunia nie chciała ustąpić, musiała usłuchać. — Żeby się psy nie zabłąkały — rzekła jeszcze na odchodnem.
— Nie troszcz się o to, bo psy wiedzą, gdzie szukać ochrony i nie porzucą nas. — I rzeczywiście, Sułtan i Tyrl chodziły krok w krok za babunią, a gdy z wrzecionkiem siadła przy oknie, z którego widać było rzekę, pokładły się u jej nóg. Urszula przyzwyczajona do bezustannego sprzątania, zamiatania i szorowania, zabrała się do czyszczenia pustej obory i kurników, nawet nie myśląc o tem, że za godzinę wszystko może zostać zamulone bagnem i błotem. Miała wszakże zwyczaj zawsze coś robić, więc robiła.
Zmierzchało się, wody przybywało coraz więcej, omal że się nie wylewała poza groblę. Łąka za upustem była już pod wodą, a gdzie nie było wierzb, zasłaniających widok, widziała babunia
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/198
Ta strona została skorygowana.