— Żadne zwierzę nie jest takie dobre, żeby nie było złem, a żadne nie jest znowu tak złem, żeby nie było dobrem; akurat jak między ludźmi. Mylimy się, gdy sądzimy, że to zwierzę, które ma ładną i łagodną twarz, musi być koniecznie dobre, a to, które nam się nie podoba, że jest złe. Bardzo często twarz kłamie. Każdy z nas jakoś łatwiej odżałuje tego, co mu jest wstrętnem i nie wzrusza go, a natomiast lituje się nad tem, co mu się podoba. Z tego powodu bywa człowiek bardzo często niesprawiedliwy. Byłem raz w Hradcu, jak mieli tracić dwóch złoczyńców. Jeden był człowiekiem pięknym, a drugi był ponury i brzydki. Pierwszy zabił swego kolegę, podejrzewając go, że mu odbił narzeczoną. Drugi pochodził z naszych stron. Udałem się do niego już po wyroku, żeby się go zapytać, czy sobie czego nie życzy i czy nie każe zanieść pozdrowienie swoim krewnym. Spojrzał na mnie dzikiemi oczyma, roześmiał się, a potem potrząsł głową i powiada: „Ja miałbym posyłać komuś pozdrowienie? Nikogo nie znam!“ Odwrócił się ode mnie, ukrył twarz w dłoniach i trwał przez chwilę bez ruchu, ale potem zerwał się, stanął przede mną z założonemi rękoma i zapytał: „Powiedz, człowiecze, uczynisz dla mnie, o co cię poproszę?“ Odpowiedziałem mu, że uczynię to bardzo chętnie i podałem mu rękę. W tej chwili na twarzy jego zjawił się taki wielki ból, że wszystko byłbym zrobił dla niego. Zniknęła z jego twarzy brzydota i zaciekłość i pozostało na niej tylko to, co budzi współczucie. Dobrze snać zajrzał mi w serce, bo schwycił mnie za rękę, ścisnął ją mocno i drżącym głosem rzekł: „Gdybyście przed trzema laty byli mogli podać mi rękę, jak w tej chwili, nie byłbym dzisiaj w tem miejscu. Czemu się nie spotkaliśmy? Czemu spotykali mnie tylko ludzie, którzy wdeptywali mnie w błoto, drwili sobie z mojej brzydoty i poili mnie jadem i piołunem. Matka mnie nie kochała, brat mnie wygnał, siostra odwracała się ode mnie, a ta, o której myślałem, że mnie kocha, dla której życie narażałem, żałując, że dla niej nie mogę umrzeć dziesięć razy za jej miłość, podrwiwała sobie ze mnie, a kiedy razu pewnego chciałem z jej ust usłyszeć to, co wszyscy mi mówili, wyszczuła mnie psem.“ I dziki ten człowiek płakał
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/238
Ta strona została skorygowana.