rozstać się z miłym. Zakryła twarz fartuszkiem i rozpłakała się na cały głos. Babunia nie broniła jej płakać.
Przyszedł Kuba. Gdzież się podziały rumieńce jego twarzy i żywość jego oczu! Cała twarz była jakby z marmuru wykuta. Bez słowa podał rękę babuni, bez słowa objął kochaną dziewczynę i wyjąwszy z napierśnej kieszeni wyszywaną chusteczkę, jaką każdy chłopiec dostaje od dziewczęcia na dowód miłości, ocierał sobie nią oczy. Nie mówili ani słówka o tem, jak głębokim jest ich smutek, ale gdy z gospody doleciała zwrotka piosnki:
A jak my się rozstaniemy,
Dwa serduszka zasmucimy;
Dwa serduszka cztery oczy
Będą płakać we dnie w nocy...
Krysia szybkim ruchem objęła za szyję swego chłopca i łkając, ukryła twarz na jego piersi. Piosenka ta była echem smutku, który przepełniał ich serca.
Babunia wstała. Po twarzy spływała jej łza; Basia też płakała.. Staruszka położyła rękę na ramieniu Kuby i rzekła drżącym głosem: — Idź z Bogiem, Jakóbie, i niech cię Bóg pocieszy! Co czynisz z musu, czyń z radością, a będzie ci lżej. Jeśli Bóg pobłogosławi zamysłom moim, to rozstanie wasze nie będzie zbyt długiem. Ufajcie tedy! A ty, dziewczyno, jeśli go kochasz, nie dodawaj mu żałości swojem narzekaniem. Zostajcie z Bogiem! — Rzekłszy to, babunia zrobiła krzyżyk na czole Kuby, ścisnęła go za rękę i ująwszy dziewczynki za ręce, odwróciła się i szybko szła ku domowi z błogą w sercu świadomością, że pocieszyła zasmuconych.
Słowa babuni padły na serca Krysi i Kuby jak pada ożywcza rosa na więdnący kwiat, budząc go ku nowemu życiu. Stali pod kwitnącą jabłonią, tuląc się do siebie, a wietrzyk obsypywał ich białem kwieciem. Przed gospodą zaturkotał drabiniasty wóz, zajeżdżający po żołnierzy. Z dziedzińca ozwał się głos: — Kubo! Krysiu! — Ale oni nie słyszeli. Zapomnieli o całym świecie, trzymając się w objęciach, jakby w ich ramionach spoczywały wszystkie dostatki i radości świata.