Strona:PL Němcová Babunia.djvu/245

Ta strona została skorygowana.

Po południu rozstał się i pan Beyer z uprzejmymi swoimi gospodarzami. Pani Proszkowa, jak zwykle, tak i tym razem, nakładła ojcu i synowi pełne torby pożywienia na drogę. Każdy z chłopców dał Orlikowi coś na pamiątkę, Basia wstążkę na kapelusz, a Adelce, pytającej się babuni, co ma chłopcu dać, poradziła babunia, aby mu dała sztuczną różyczkę, którą dostała od hrabianki.
— A mówiłaś, babuniu, że ją będę nosiła za pasem, jak będę duża, bo jest taka ładna — mówiła dziewczynka.
— To, co sama cenisz i co ci jest miłem, musisz dać miłemu gościowi, gdy go uczcić pragniesz. Daj mu różyczkę, bo dziewczętom najlepiej wypada podarować gościowi kwiatek.
Adelka wsunęła Orlikowi za wstążkę od kapelusza swoją piękną różę.
— Nie wiem, kochana Adelo — rzekł pan Beyer —, jak długo ta różyczka zachowa swoją piękność. Orlik, to dziki ptak, przez cały dzień lata po skałach i górach, po deszczu i po wietrze.
Adelka spojrzała na Orlika pytającemi oczyma.
— Nie bój się, tatusiu — rzekł chłopiec, spoglądając z zadowoleniem na kwiatek. — Jak w powszednie dni będę chodził po górach, to ją dobrze schowam, a nosić ją będę tylko w święto, więc zostanie zawsze ładną.
Adelka była zadowolona. Nikt nie przypuszczał, że ona sama jest tą różyczką, po którą kiedyś Orlik wyciągnie rękę i którą zabierze z sobą w góry pokryte śniegiem, aby ją w zaciszu leśnem pielęgnować i chronić jako szczęście i radość swego życia.