się po podwórzu, psy odwracały od nich głowy, albo się nawet oddalały, czem zjednały sobie przychylność babuni nanowo.
Gdy babunia opatrzyła drób, to budziła służące, o ile same jeszcze nie wstały. Dopiero po godzinie szóstej podchodziła do łóżeczka Basi, stuknęła ją zlekka w czoło — od tego pono dusza budzi się najłatwiej — i szepnęła: — Wstawaj, dziewczynko, wstawaj, bo już czas. — Potem pomagała jej się ubrać i szła do pokoju sąsiedniego, aby zobaczyć, czy drobna dziatwa już wstaje. Gdy jedno albo drugie, nie śpiąc, przewracało się w łóżku, babunia poklepała takiego leniuszka po plecach i pobudziła go do wstania: — Wstawaj, wstawaj, kogutek już dziewięć razy obszedł śmietnisko, a ty jeszcze śpisz. Czy ci nie wstyd? — Pomogła dzieciom przy myciu, ale z ubieraniem niebardzo jej się udawało. Z temi guziczkami, haftkami i tasiemkami przy kapotkach i spódniczkach nie mogła sobie dać rady: co miało być na przodzie, to obróciła w tył. Gdy już dzieci były ubrane, uklękła z niemi przed obrazem Pana Jezusa błogosławiącego małe dzieci, i odmówiła z niemi Ojcze nasz. Potem było śniadanie.
Jeśli nie było akurat jakiej pilnej pracy w gospodarstwie domowem, to zimą siedziała babunia najchętniej w swojej izdebce przy kołowrotku, ale w lecie lubiła siadywać z wrzecionkiem na podwórzu pod lipą, albo w ogrodzie, czasem zaś wychodziła sobie z dziećmi na przechadzkę. Podczas przechadzki zbierała różne zioła, suszyła je w domu i chowała na przypadek potrzeby. Osobliwie przed świętym Janem chadzała na zioła jak jeszcze była rosa, bo wtedy mają być najlepsze. Gdy kto zachorował, to babunia miała od razu takie lub inne zioła dla chorego: gorzką koniczynę na wytrawienie, rzepik od bólu gardła i tam dalej. Lekarza nie radziła się nigdy.
Prócz tego przynosiła zioła lecznicze do domu jakaś baba z gór Karkonoszów, a te zioła ceniła sobie babunia całkiem osobliwie i kupowała ich bardzo dużo. Ziolarka przychodziła zawsze na jesieni o określonej porze i stawała w Starym Bielniku jak w gospodzie na dzień i noc; babunia ją wszystkiem dobrem życzliwie częstowała. Co rok dostawały dzieci od tej ziolarki torebkę ciemierzycy na kichanie, a państwo otrzymywali różne pachnące zioła do okadzania, i mech.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/25
Ta strona została skorygowana.