— U nas już tak jest, że trzeba się dużo rzeczy uczyć, żeby jakoś przepędzić czas. Mnie podobało się osobliwie malarstwo — odpowiedziała panienka.
— Bardzo ładna rzecz — rzekła babunia, przyglądając się malowanemu obrazkowi, który do albumu był tylko włożony. Obrazek ten przedstawiał skalistą górę porosłą drzewami i odbitą w falach morza. Na zboczu góry stał młodzieniec i spoglądał na morze, upstrzone żaglami łodzi.
— To także panienka malowała? — pytała babunia.
— Nie, to malował malarz, który uczył mnie malarstwa; dał mi ten obrazek na pamiątkę — odpowiedziała hrabianka półgłosem.
— Może to on sam na obrazku?
Hrabianka nie odpowiedziała, a jej twarz oblał rumieniec. Wstała i rzekła: — Zdaje się, że pani księżna jedzie.
Babuni nie trzeba było więcej mówić. Wiedziała już, czego panience brak. Pani księżna była jeszcze daleko, więc hrabianka znowuż usiadła, a babunia bardzo okolicznie zaczęła mówić o Krysi i Kubie. Przyznała się panience, że pragnęłaby pomówić o tem z panią księżną. Hrabianka pochwaliła jej zamiar i obiecała wstawić się u księżnej za Kubą.
Księżna przyszła pieszo, a swój powóz zostawiła na szosie. Bardzo serdecznie przywitała się z babunią. Hortensji podała parę kwiatków: — Lubisz dzikie gwoździki, więc po drodze narwałam ich dla ciebie.
Hrabianka skłoniła się, pocałowała księżnę w rękę, a gwoździki wetknęła za pasek.
— Te kwiatki my nazywamy łezkami — rzekła babunia patrząc na bukiecik.
— Łezki? — zapytały ze zdziwieniem obie panie.
— Tak, to są łezki Matki Boskiej. O tych kwiatkach jest taka opowieść: Kiedy Żydzi wiedli Pana Jezusa na Kalwarję, Marja Panna szła za nim, chociaż jej serce z bólu pękało. Widząc po drodze krwawe ślady ran Chrystusowych, gorzko zapłakała, a z tych tez Matki Boskiej i z krwi jej Syna wyrastały na drodze ku Kalwarji takie oto kwiatki — opowiadała babunia.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/258
Ta strona została skorygowana.