szczęście, bo ja sama nie byłabym się niczego domyśliła. Nie będę cię dłużej zatrzymywała. Jutro chce hrabianka zacząć malowanie twego portretu, przyjdź więc na zamek razem z wnuczkami.
Księżna pożegnała się z babunią, która wracała do domu z błogą świadomością, że życzliwem słowem przyczyniła się do uszczęśliwienia człowieka.
Zbliżając się ku domowi, spotkała się babunia ze strzelcem. Był wzburzony i szedł szybkim krokiem. — Wiecie, babuniu, co się stało? — pytał głosem wzruszonym.
— Nie straszcie mnie, panie strzelcze, i mówcie prędzej.
— Wiktę zabił piorun!
— Babunia złożyła ręce i przez chwilę nie mogła nawet przemówić, a z oczu spłynęły jej dwie łzy, duże jak groch. — Bóg ją kochał, niechaj odpoczywa w pokoju! — rzekła szeptem.
— Miała lekką śmierć — rzekł strzelec.
Wtem wyszedł na dwór pan Proszek z żoną i dziećmi, a słysząc od strzelca co się stało, byli wszyscy przez długą chwilę jak zdrętwiali. — Już przed burzą ogarniał mnie niepokój o nią, kiedy ją widziałem pod drzewem. Wołałem, dawałem znaki, ale tylko się śmiała. Widziałem ją więc po raz ostatni — westchnął pan Proszek — niech odpoczywa w pokoju!
— A kto ją znalazł? — pytano.
— Wyszedłem — mówił strzelec, — po burzy, żeby zobaczyć, czy burza zrobiła dużo szkody. Zaszedłem na wzgórze aż do tych zrosłych jodeł, co stoją przed jaskińką Wikty, patrzę, a tam leży coś pod gałęziami. Wołam — nic. Spoglądam w górę, skąd się mogły wziąć te gałęzie i widzę, że obie jodły jakby ścięło. Odgarnąłem gałęzie, a pod niemi leżała Wikta. Poruszyłem ją, ale była już zimna. Od ramienia aż do nogi po lewej stronie ubranie spalone. Najwidoczniej cieszyła się z burzy jak zawsze, bo śmiała się do każdej błyskawicy, wbiegła na wierzchołek wzgórza, skąd zpod jodeł roztacza się ładny widok, i tam zaskoczyła ją śmierć.
— Tak jak naszą gruszę — westchnęła babunia. — A gdzie jej zwłoki?
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/266
Ta strona została skorygowana.